Marzec miał być moim miesiącem rysowania ludzi. Wiele sobie obiecywałam po wyzwaniach #OneWeek100people i #MiniMeWeeks. Czy udało mi się zrealizować ambitne plany? Nauczyłam się rysować portrety i postaci?
Marzec był wyjątkowo ciężkim miesiącem, ogólnoludzko-koronawrusowo, ale przede wszystkim osobiście. Wyzwania #OneWeek100People2020 nawet nie zaczęłam… Na szczęście na początku ubiegłego miesiąca, zanim mój świat stanął na głowie, udało mi się narysować kilka dziewuszek w stylu komiksowym. Rysunki Frau Anniki i innych uczestniczek #MiniMeWeeks były bardzo motywujące, a tworzenie rysunkowej Agatki #mini_aggie bardzo mnie wciągnęło. Rysowanie postaci nadal jest moim celem i mam nadzieję do niego wrócić kiedyś w przyszłości.
Rysowanie postaci komiksowych
Z braku bardziej precyzyjnego określenia nazywam ludziki tego typu „komiksowymi”, choć nie są tak przerysowane jak w komiksach. W porównaniu z postaciami realistycznymi ich ciała mają inne proporcje, a twarze są bardzo uproszczone. Aggie nosi moje ciuchy, ma moją fryzurę i na pierwszy rzut oka można rozpoznać, że to ja. Jednak, ponieważ zbyt małą twarz by zaznaczyć na niej ślady upływającego czasu, jest raczej dziewczynką niż kobietą. To wrażenie potęgują proporcje sylwetki charakterystyczne raczej dla dziecka niż dla osoby dorosłej (głowa bardzo duża w stosunku do reszty ciała). Czyli jest to raczej mój symbol niż prawdziwa ja. 🙂
W nauce rysowania Agatki pomogły mi wskazówki wspomnianej wyżej Anniki Sauerborn, a przede wszystkim filmy (zapisane na jej instagramowym IGTV). Nauczyłam się od niej szkicować uproszczony szkielet postaci (posiłkuję się zdjęciami ludzi z Internetu lub przybieram pozy przed lustrem), który następnie „obudowuję” ciałem, a na końcu „ubieram”. Pierwsze Agatki stały sztywno wyprostowane, a kiedy poczułam się nieco pewniej, zaczęłam je rysować w ruchu. Robiłam bardzo dużo wstępnych szkiców ołówkiem i kredkami. Moje wprawki widać na zdjęciu w nagłówku.
Aggie rusza w świat
Najpierw szkicuję głowę i szkielet, następnie ciało – na tym etapie mogę dokonywać poprawek, bo używam kredek lub ołówka. W przyszłości chciałabym sobie kupić kredkę, której używa Annika. To jasnoniebieska nonrepro blue/non-photo blue, którą bardzo łatwo się ściera gumką, a dodatkowo jej ślad jest niemal niewidoczny na zdjęciach i skanach. Takie kredki produkują m.in. firmy Caran d’Ache, Prismacolor i Staedtler. Zanim uda mi się ją nabyć, posługuję się kredką akwarelową Derwent Watercolour w kolorze sepii. Jest na tyle jasna, że nawet jeśli jej dokładnie nie wytrę gumką, to w kontakcie z farbami lub markerami po prostu znika.
Kiedy już jestem zadowolona ze szkicu, poprawiam kontury czarnym wodoodpornym cienkopisem i wycieram ślad kredki. Koloruję najczęściej akwarelami. Rzadziej sięgam po markery, bo nie mam idealnego odcienia do rysowania twarzy. Drobne detale dodaję na końcu kolorowymi kredkami ołówkowymi i białym żelopisem. Na koniec wycinam moją Agatkę ostrymi nożyczkami. Do przechowywania papierowych dziewuszek mam specjalne pudełeczko.
Co sprawia, że Aggie jest mną? Przede wszystkim fryzura i kolor włosów (z którym miałam problemy, żółta farba wyglądała dziwnie, ochra była za ciemna; ostatecznie mieszam je ze sobą w różnych proporcjach, z mniej lub bardziej dobrym efektem). No i oczywiście moje ubrania, które dokumentuję w ramach akcji #OOTD (outfit of the day), czyli strój dnia.
Gorąco zachęcam do zabawy w rysowanie postaci zabawnych i stylizowanych, czyli mini me – to także pomysł na fajną domową zabawę z dziećmi.
Bardzo mi się podobają takie rysunki. Spróbuję sobie wymyślić własną małą mnie:-)) Dziękuję za jak zwykle cudowne inspiracje i cieszę się, że pojawił się nowy post, wyczekiwałam.
Słodziak z tej Agatki ?