Strona główna » KALIGRAFIA W PRZEDWOJENNEJ SZKOLE

KALIGRAFIA W PRZEDWOJENNEJ SZKOLE

sierysuje.pl kaligrafia przedwojenna

Jeszcze 60 lat temu w polskich szkołach uczono kaligrafii – sztuki estetycznego pisania na co dzień. Jak przebiegała nauka, z jakich podręczników korzystano i jak wyglądało takie szkolne pismo?

Całkiem niedawno odkryłam, że to nieprawda – jak tu i tam można wyczytać – jakoby do lat 60. ubiegłego wieku były w szkołach lekcje kaligrafii. Kaligrafią w rozumieniu doskonalenia pisania odręcznego zajmowano się – także przed wojną – na lekcjach polskiego.

W przedwojennym przewodniku metodycznym dla nauczycieli klas czwartych czytamy: „pisanie – to pisanie w ogóle, mające na celu wszystkie rodzaje celów pisania, a więc zarówno w dziedzinie ortografii, jak i stylu piśmiennego, jak i – w końcu – kaligrafii”. Dzieci więc od początku nauki uczyły się pisać „kształtnie, wyraźnie i czytelnie”, a w starszych klasach sztukę tę doskonaliły. Zwracano uwagę na estetykę pisma i prawidłowe kreślenie liter, ale traktowano to jako umiejętność praktyczną (pismo ma być czytelne i miłe dla oka), a nie sztukę.

Nauka pisania w dawnej szkole

sierysuje.pl stary elementarz
„Początki czytania i pisania czyli Elementarz oraz zajmujące czytanki z obrazkami dla dzieci” – Teodor Bernadzikiewicz, 1909 rok

Zanim w polskich szkołach zadomowił się elementarz Mariana Falskiego jako jedyny obowiązujący (co nastąpiło już po wojnie, w roku 1949), korzystano z kilkudziesięciu książek uczących czytać i pisać. Były więc oddzielne elementarze (zwane też abecadlnikami lub groszówkami) dla szkół wiejskich i miejskich, dla mniejszości narodowych, dla dzieci na emigracji, dla dzieci z różnych zaborów, dla szkół wyznaniowych. A także dla dorosłych analfabetów.

Przykładowe tytuły dawnych elementarzy

Elementarz języka polskiego zebrany: dla nauki dziatek chrześciańskich w czytaniu charakterów z różnemi dokładami i naukami duchownemi ułożony

Obrazkowy elementarz polski czyli nauka czytania i pisania ułożona podług najlepszej metody dla polskich szkół elementarnych w północnej Ameryce

Nowy elementarz polski z obrazkami: ułożony podług metody mówienia, pisania i czytania

sierysuje.pl stary elementarz
„Elementarz na którym nauczysz czytać w 5 albo 8 tygodni i przytem jednocześnie pisać” – K. Promyk (Konrad Prószyński), 1916 rok

Krój pisma proponowany w tych wszystkich podręcznikach był podobny, metoda uczenia również. Wprowadzano po kolei litery, pokazując jak wyglądają w druku i piśmie odręcznym. Potem zachęcano do wielokrotnego przepisywania dość bezsensownych ciągów liter i słów. Dopiero Marian Falski w swoim elementarzu (wydanym po raz pierwszy w 1910 roku) unowocześnił i uatrakcyjnił naukę, rezygnując z mozolnego sylabizowania na rzecz niedługich wyrazów i zdań tworzących krótkie historyjki. Wprowadził też postaci dzieci – Ali, Janka – z którymi pierwszoklasiści mogli się utożsamiać i niejako razem z nimi uczyć się przez cały rok szkolny.

Bez niepotrzebnych wykrętasów

sierysuje.pl kaligrafia w przedwojennej szkole

W spisie książek dla nauczycieli na rok szkolny 1934/35 znalazłam „Naukę pisma użytkowego i ozdobnego” Stefana Tatucha, wydanie lwowskie z 1927 roku. Książkę tę zna chyba każdy, kto się interesuje dawną polską kaligrafią szkolną. Korzystaliśmy z niej także w mojej grupie Kochamy Pismo Ręczne ucząc się przedwojennego pisania. Książka uczy metodą genetyczną, rozbierającą litery na części składowe. Rozumienie budowy liter chroni przed bezmyślnym, mechanicznym przepisywaniem, a jednocześnie, jak pisze autor, „uczy prostoty w piśmie, usuwa wszelkie niepotrzebne wykrętasy”.

W zaleceniach dla nauczycieli klas początkowych niewiele uwagi poświęca się kaligrafii. Stanisław Orzechowski, autor wydanej w 1933 roku książki „Lekcje praktyczne języka polskiego. Oddział III”, sztuce ładnego pisania poświęca dosłownie jedno zdanie, odsyłając czytelnika do podręcznika Tatucha.

Wydaje mi się, że kaligrafię w przedwojennej szkole nie tyle lekceważono (bo przecież pokolenie naszych dziadków i pradziadków pisało pięknie), ile traktowano jako oczywisty element lekcji języka ojczystego. W programie, który nauczyciel realizował każdego miesiąca, oprócz czytanek, wierszy, zagadnień gramatycznych, ćwiczeń ortograficznych i stylistycznych, uwzględniano także kaligrafię – doskonalenie wyglądu pisma.

Metoda nauki kaligrafii szkolnej

sierysuje.pl kaligrafia w przedwojennej szkole

Zgodnie z zaleceniami Stefana Tatucha w przedwojennej szkole pisania uczono etapami.

Pierwszaki uczące się czytać i pisać przepisywały literki z tablicy. Nie pracowano z nimi jeszcze nad urodą pisma, skupiając się na nauce liter.

Kiedy dzieci dobrze opanowały alfabet, w drugiej i trzeciej klasie wprowadzano metodę genetyczną. Uczniowie pisali słowa i krótkie zdania, zwracając uwagę na proporcje liter i odległości między nimi. Posługiwano się zeszytem z czterema liniami.

Od czwartej klasy skupiano się na pisaniu „potoczystem i estetycznem”. Uczniowie pisali w jednej linii, a później na gładkim papierze, początkowo z liniuszkiem (rygą) pod spodem.

W najstarszych klasach wolno było kreślić litery z ozdobnymi zawijasami (ślimacznicami), czyli zmierzać ku indywidualnemu charakterowi pisma. Kończąc naukę w szkole powszechnej, uczniowie mieli już być wprawieni „w takiem pisaniu, jakie w późniejszem życiu będzie potrzebne”.

Oprócz zwykłego pisma, uczniowie poznawali także rondowe (Copperplate), gotyk, italikę. Tatuch zachęcał nauczycieli, aby pokazywali jak kreatywnie bawić się literami np. rysując inicjały i monogramy. W jego książce znajdziemy również wzory liter rosyjskich i niemieckich.

Co ciekawe, Stefan Tatuch już 90 lat temu ubolewał nad upadkiem pisma, spowodowanym – jego zdaniem – wynalezieniem maszyny do pisania. Narzekał, że ludzie piszą brzydko i nieczytelnie, a zaledwie 5% gimnazjalistów „względnie dobrze”. Apelował do nauczycieli o zwrócenie większej uwagi na estetykę pisania u dzieci.

Jak wyglądały litery uczone w przedwojennej szkole pokazuję dokładniej w kolejnym artykule cyklu. Jeśli chcesz poprawić swój charakter pisma, to być może będą dla Ciebie inspiracją?

Dajcie znać w komentarzach, czy podoba się Wam taki powrót do przeszłości? Chcecie więcej postów o dawnym pisaniu?

Udostępnij:

29 komentarzy

  1. HaniaD pisze:

    Bardzo mi się podoba Twój pomysł aktualizacji dawnych lekcji kaligrafii. Szukałam właśnie takiego miejsca w internecie, w którym mogłabym szkolić, moim zdaniem, tę sztukę, której najpiękniejszym wyrazem są moim zdaniem średniowieczne iluminacje.
    Warto w codzienności dawać innym coś pięknego – dziękuję! Będę korzystać 😉

  2. karampuk pisze:

    Szczerze mówiąc, to zdziwiony jestem, że do dziś nikt w Polsce nie pomyślał o zmianie nauczania stylu tego pisma przedszkolno/wczesnoszkolnego.

    • Agata
      Agata pisze:

      W Czechach pomysł nowego pisma szkolnego (printu) wyszedł z uczelni pedagogicznej. Myślę, że i u nas na to przyjdzie czas – za jakiś czas 🙂

  3. Pamiętam jak pewna nauczycielka w szkole podstawowej pokazala mi pierwsze kroniki szkolne, jeszcze przedwojenne i zapisane w niej piękne linie. Część kroniki była po niemiecku, potem już po polsku, ale i tak miałam trudność z odczytaniem specyficznego pisma. Dziś już nie pamiętam co to było, ale jestem pewna, że jakby trafiła w twoje ręce, mielibyśmy arcyciekawą analizę 🙂

    • Agata
      Agata pisze:

      Oj zobaczyłabym chętnie taką starą kronikę (ja w swojej podstawówce też przez jakiś czas prowadziłam kronikę szkolną, mam nadzieję, że ją przechowują 😉 )

  4. Joanna pisze:

    Piękny wpis. Kiedy oglądam takie stare przykłady zawsze wspominam mojego Tatę, który z pewnością uczył się kaligrafii – śmiem to stwierdzić bez zapytania.
    Jak najbardziej przydałyby się lekcje kaligrafii, myślę, że znalazłoby się wiele osób, które zaraziłyby się pięknym pismem. Pozdrawiam 🙂

  5. Cudowny wpis Agato 🙂 Kocham retro klimaty i przeczytałam wszystko od A do Z 🙂 Nawet zastanawiam się czy nie wygospodarować trochę czasu i coś zmienić w moim piśmie, choć muszę przyznać nieskromnie , że zawsze świadomie pracowałam nad swoim stylem i jestem bardzo zadowolona z mojego charakteru pisma. Jest nie tylko czytelne ale po prostu ładne. Co nie znaczy , że nie mogłabym czegoś zmienić 🙂 Dodam, że piszę głównie piórem 🙂 Zakręciłaś mnie tą przedwojenną kaligrafią 🙂 Dzięki serdeczne 🙂 Pozdrawiam

    • Agata
      Agata pisze:

      Gosiu, niezmiernie miło mi czytać takie komplementy 🙂 A pismo niekoniecznie trzeba zmieniać, ja na przykład na co dzień piszę printem (literki drukowane, nie łączące się ze sobą), ale bardzo chętnie uczę się nowych krojów, spędziłam kilka miesięcy nad pismem Palmera, uczyłam się tego przedwojennego i rozglądam się nad czymś jeszcze innym 😀 . Nawet jeśli tylko czasem nimi piszę, to sam proces uczenia był bardzo przyjemny. A może jakieś elementy dodasz do swojego charakteru pisma, bardzo ładne są przedwojenne wielkie litery… Pozdrawiam 🙂

  6. Dex pisze:

    W okresie międzywojennym, kiedy nastąpił rozwój szkolnictwa w naszym kraju, uczono pisania etapami. Idealnie opisała je Agata w powyższym poście. Osobne zajęcia kaligraficznie nie istniały. Przynajmniej w takim słowa znaczeniu jak obecnie je postrzegamy i znamy. Od samego początku nauczania litery, kładziono nacisk na jej kształt, ergonomiczność i łączenie z innymi literami. Z upływem czasu, doskonalono kształt liter w procesie nauczania. Podstawowa sprawa – pisano wolniej. Serio. Nie jest prawdą, że przed wojną były osobne/dodatkowe zajęcia uczące kaligrafii. Była inna litera, która ewoluowała a obecnie zostało jakieś dziwne monstrum. Proszę porównać wzory w podręcznikach. Zmieniły się także narzędzia piśmiennicze i to bardzo. Prawdą jest, że w niektórych szkołach prezentowane były inne kroje pisma np. Copperplate Script czy Italica. Szkolnictwo przedwojenne to bardzo szeroki temat.

    • Agata
      Agata pisze:

      Obecne litery szkolne są bardzo „nieergonomiczne”, ciężko je łączyć ze sobą płynnie. Patrząc na to, co się dzieje w innych krajach (choćby w Czechach) dziwię się, że u nas nikt jeszcze głośno nie protestuje przeciw tej niewygodnej szkolnej kursywie (która nawet ładna nie jest…) i że nie ma projektów zmiany kroju pisma szkolnego.

  7. Beatte pisze:

    Dziękuję za podjęcie tematy i wyszukanie informacji. Z przyjemnością będę śledzić kolejne posty.
    Mój tata, rocznik 48r., skończył 7 klasową szkołę i potwierdził, że miał przedmiot kaligrafia. Wspomniał również o specjanych zeszytach.

    • Agata
      Agata pisze:

      Cieszę się, że temat Ci się spodobał, jestem zakopana w przedwojennych podręcznikach i na pewno jeszcze o tym piśmie napiszę 🙂
      A tata ładnie pisze? Bo moja mama musiała mieć zajęcia kaligraficzne w szkole, chodziła do niej tuż po wojnie, a niestety w ogóle tego nie widać. Szczerze mówiąc, bazgrze przeokropnie odkąd pamiętam 😉

  8. makneta pisze:

    Mnie też zaciekawił temat.
    Moja mama chodziła do szkoły podstawowej na przełomie lat 50tych i 60tych i wspominała o lekcjach kaligrafii, ale z tego co zrozumiałam to one chyba nie były jako oddzielny przedmiot, tylko tak jak my uczyliśmy się pisma technicznego na technice, tak oni na polskim kaligrafii.
    A skoro uczono kaligrafii jak już dzieci znały litery i umiały pisać, to znaczy, że jest szansa by się nauczyć ładnie pisać nawet w późniejszym wieku 😉

    • Agata
      Agata pisze:

      Tak, z tego, co zaleca Tatuch, przez pierwszy rok uczono po prostu czytać i pisać, a cyzelowaniem urody pisma zajmowano się później 😉 Kaligrafia była elementem lekcji polskiego zarówno przed wojną, jak i później, znalazłam nawet dokładną rozpiskę minutową dla nauczycieli i wcale nie było na nią dużo czasu. Ale nawet te 10-15 minut, za to regularnie, przynosiło efekty. Twoja mama prawdopodobnie byłą jednym z ostatnich roczników, które miały tę szkolną kaligrafię (bo wydaje mi się, że ona zniknęła na dobre wraz z wprowadzeniem ośmioklasowej podstawówki w roku 61). Ale być może nauczyciele starej daty uczyli kaligrafii także później, dopóki pracowali…

  9. emka pisze:

    Witam.
    Czy 60 lat temu uczono kaligrafii? Uczono pisać i przykładano do tego większą wagę niż dzisiaj. Uczeń wiele razy przepisywał zeszyt za karę za brzydkie i nie zbyt staranne pismo. Ale była to tylko lekcja polskiego. Lekcje kaligrafii były w szkołach w czasach przed wojną ale nie we wszystkich szkołach.

    • Agata
      Agata pisze:

      Emko, przed wojną również uczono kaligrafii na języku polskim, nie było oddzielnych lekcji (w każdym razie powszechnie – być może były np. w szkołach wyznaniowych czy elitarnych prywatnych, tego nie wiem).
      I faktycznie, wszystko jest w artykule 😉

      Pozdrawiam!

      • emka pisze:

        Wszystko rozbija się o to jak rozumiemy samo słowo kaligrafia. Czy mowa jest o nauce pisma codziennego czyli użytkowego czy też ozdobnego. Dla mnie kaligrafia kojarzy się z pismem ozdobnym , bardzo starannym. Stąd mój wpis . Od mojej ciotki wiem że był przedmiot – kaligrafia. A swoją drogą blog wart jest każdego czasu do śledzenia, nawet jak tego czasu nie ma.

        • Agata
          Agata pisze:

          Emko, ja piszę o zwykłym użytkowym piśmie – takiej kaligrafii uczono w ramach lekcji polskiego. W podręczniku Tatucha jest trochę o piśmie ozdobnym: nauczyciel wprowadzał elementy np. gotyku czy kursywy angielskiej (ale też i typografii, zabawy krojami liter) dla urozmaicenia. O lekcjach kaligrafii w rozumieniu pisma ozdobnego nic mi nie wiadomo – może Twoja ciocia chodziła do szkoły prywatnej lub były to zajęcia dodatkowe? System szkolnictwa w okresie międzywojennym był dość skomplikowany, szczególnie do czasów reformy z roku 32. Ale w materiałach, do których udało mi się dotrzeć, lekcji „kaligraficznej kaligrafii” (ozdobnej) nie ma.
          Dziękuję za miłe słowa pod adresem bloga i pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.