Jesień w pełni, czas na kolejny odcinek cyklu prezentującego ciekawostki związane z tematyką sięrysuje.pl, zbyt drobne, aby poświęcać im osobne artykuły. Zapraszam na kolejną odsłonę!
W cyklu się dzieje (który prowadziłam także w 2017 i 2018 roku) piszę o ciekawych imprezach związanych z tematyką bloga, o inspirujących artystach, książkach i o moich artystycznych planach.
poprzednie wpisy z cyklu się dzieje
Urban sketching przy ciepłej herbatce
Mamy listopad, niestety „liść opadł”, temperatury coraz niższe, więc rysuję raczej wewnątrz niż na świeżym powietrzu (jeśli wolisz uprawiać urban sketching poza domem, koniecznie przeczytaj dobre rady z tego artykułu). Ponieważ nie wychodzę codziennie do biura, staram się dla zachowania higieny psychicznej jak najwięcej spacerować, a przy okazji chętnie wpadam do kawiarni ze sketchbookiem. Rysuję to, co mam przed nosem, czyli filiżankę z ciepłym napojem, a często również widok za oknem, jeśli usytuowanie stolika i okoliczności przyrody na to pozwalają. Takie krótkie urbansketchingowe wyprawy poprawiają mi – nie najlepszy ostatnio, jak chyba u większości z nas – nastrój.
Pną się do góry i drapią chmury
Przeczytana ostatnio książka (nie będę polecała, bo nie za dobra; szukam czegoś ciekawszego w tej tematyce) zainspirowała mnie do przyglądania się memu miastu nie tylko – jak do tej pory – pod kątem budowli historycznych, ale także nowoczesnych wysokościowców. Do tej pory traktowałam je jako zło konieczne i byłam ślepa na ich urodę. Kiedy jednak zaczęłam świadomie zwracać na ne uwagę, zdałam sobie sprawę, jak różne są pod względem architektonicznym. I wcale nie tak mało jest naprawdę ciekawych! Jeśli mieszkasz w mieście, w którym są wieżowce, spróbuj na nie spojrzeć łaskawym okiem, zastanowić się, „co architekt miał na myśli” projektując je tak, a nie inaczej. Wiele wysokich budynków to laureaci różnych konkursów i niezależnie od tego, czy lubimy taki typ architektury, warto się im uważniej przyjrzeć. Być może także narysować, przy okazji ćwicząc perspektywę. ?
Wieżowce (wielokondygnacyjne budynki, w których mieszkają lub pracują ludzie) zaczęto stawiać, od kiedy pojawiły się warunki techniczne wraz z wynalazkami takimi jak stal, żelbet, wydajne pompy wodne oraz – rzecz jasna – windy (dawniej nie stawiano raczej budynków mieszkalnych czy użytkowych wyższych niż sześciopiętrowe, bo któż by się wdrapywał na najwyższe kondygnacje). Pierwsze powstały jeszcze w XIX wieku w Chicago i Londynie. Przez pewien czas najwyższym wieżowcem Europy (i Imperium Rosyjskiego) była warszawska PAST-a o niezbyt dziś imponującej wysokości 58 metrów. Współcześnie najwyższe wieżowce stoją w Azji, w tej chwili prymat dzierży Burdż Chalifa z Dubaju (828 metrów wysokości). W Polsce najwyższe są (oprócz Pałacu Kultury, 237 metrów) warszawski Warsaw Spire (220 metrów z iglicami) i wrocławski Sky Tower (212 metrów).
Jesienny Bullet (Art) Journal
Długie wieczory zachęcają do zwrócenia większej uwagi na wygląd Bullet Journala. Jeśli śledzisz moją bulletjournalową historię, to wiesz, że mam za sobą dość długi etap minimalistycznego podejścia do planowania. Moje BuJo było – owszem – estetyczne, ale bez ozdób i (niemal) bez kolorów. Takie skromne wizualnie planowanie pomaga skupić się na tym, co najważniejsze czyli na zarządzaniu swoim czasem. Jestem przeciwna wielogodzinnemu dopieszczaniu planera kosztem realizowania zadań. Lubię jednocześnie pracować z miłym oku notesem, dlatego nigdy nie potępiałam w czambuł ozdobnych Bullet Journali. Nie tak dawno sama wróciłam do rysowania i kaligrafowania w BuJo – jeśli chcesz zobaczyć, jak to wyglądało w poprzednim notatniku, zapraszam do lektury tego artykułu. Od października korzystam z trójkolorowego Archer & Olive i maluję w nim od czasu do czasu akwarelami, kaligrafuję, upiększam naklejkami.
Jeśli brak Ci czasu czy weny na „prawdziwe” malowanie czy kaligrafię, spróbuj kreatywności na mniejszą skalę właśnie w Ballet Journalu (lub kalendarzu czy planerze, jeśli z nich korzystasz). Dziesięć – dwadzieścia minut z pędzelkiem, cienkopisami czy brush penem w dłoni cudownie koi nerwy i daje miłe poczucie, że zrobiliśmy coś dobrego dla swojej psyche.
Życzę Ci ciepłej, kreatywnej jesieni. Naciesz się nią zanim wpadniemy w grudniowy wir przedświątecznych przygotowań!
Pani Agatko, bloga odkryłam wiosną 2020 i był naprawdę ratunkiem, kiedy siedzieliśmy zamknięci, a dziecko się nudziło. Przerobiłam z Tymonem chyba wszystkie tutoriale z bloga. Dziękuję raz jeszcze
Cieszę się, że tutoriale się przydały, uściski dla Tymona!
Pozdrawiam