Strona główna » ZNANE OBRAZY W FILMIE „CHŁOPI”

ZNANE OBRAZY W FILMIE „CHŁOPI”

sierysuje.pl znane obrazy w filmie „Chłopi”

Wisienką na torcie w animowanej adaptacji „Chłopów” Władyslawa Reymonta są wplecione w film znane obrazy. Zapraszam do wspólnego przyjrzenia się kilku z nich.

Ożywione malarstwo to świetny pomysł twórców filmu „Chłopi” (DK Welchman, czyli Doroty Kobieli i Hugh Welchmana). Dodaje filmowi urody, a tropienie obrazów jest fajną zabawą. Stu malarzy, którzy stworzyli filmową animację inspirowało się zarówno bardzo znanymi dziełami, które większość z nas rozpozna bez pudła, jak i mniej oczywistymi, które być może film pomoże odkryć na nowo. W „Chłopach” oprócz polskich odnajdziemy obrazy van Gogha, Vermeera czy Muncha. Jeśli chcesz je porównać z oryginałami, zajrzyj na instagramowy profil filmu (@chlopifilm).

(Nie tylko) Młoda Polska

sierysuje.pl znane obrazy w ekranizacji „Chłopów" Reymonta
„Dziewczynę z perłą” Jana Vermeera można oglądać w muzeum Mauritshuis w Hadze

W „Chłopach” (docenionych nagrodą Nobla co prawda dopiero w latach międzywojennych, ale napisanych na samym początku XX wieku) jest to, co młodopolskiej sztuce najważniejsze: wiele wątków, język stylizowany na wiejski, barwne, wręcz impresjonistyczne opisy przyrody, w rytm której toczy się życie w Lipcach. Nic dziwnego, że twórcy filmu, którzy zachowali reymontowski podział na cztery pory roku, inspirowali się malarstwem tego okresu: obrazami Juliana Fałata, Leona Wyczółkowskiego, Władysława Ślewińskiego, Ferdynanda Ruszczyca, Alfreda Wierusz-Kowalskiego czy Jana Stanisławskiego. Nie sposób jednak przeoczyć, że animacja nawiązuje przede wszystkim do stylu wielkiego realisty Józefa Chełmońskiego, co moim zdaniem wyszło na dobre, bo nie „ukrywa” twarzy aktorów (jak w „Twoim Vincencie”, również autorstwa Welchmanów).

Nie tylko polscy widzowie mogą się pobawić w tropienie malarstwa w filmie „Chłopi”, bo wpasowano w kadry również obrazy zagraniczne (już nie tylko z końca XIX i początku XX wieku), na przykład „Dziewczynę z perłą” Vermeera (Jagna w kościele), „Żniwa” Pietera Breughla starszego (mieszkańcy Lipiec pracują na polu) i „Popołudnie, odpoczynek po pracy” van Gogha (Kowal i Antek odpoczywają pod stogiem zboża).

„Bociany”, Józef Chełmoński (1900)

sierysuje.pl malarstwo w ekranizacji „Chłopów”
„Bociany” Józefa Chełmońskiego można oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym

Ten obraz pojawia się na samym początku „Chłopów”, a postaci na nim widoczne to zapewne (nieobecni niestety w filmie) Kuba i Witek, czyli parobek i pastuszek-sierota pracujący w gospodarstwie Borynów.

Chełmoński pokazał bociany przylatujące, akcja toczy się jesienią, ale nie ma to znaczenia w tej scenie, która wprowadza nas w świat Reymonta – dziewiętnastowieczną polską wieś. Na pierwszym planie obrazu są dwie osoby: oracz siedzący na polu, któremu towarzyszy chłopiec, może syn. W tle widać kryte strzechą chałupy i krowy zaprzężone do pługa. Wieśniacy pracują razem, a może mały przyniósł właśnie ojcu z domu obiad (ziemniaki i zsiadłe mleko, a może żurek i ziemniaki omaszczone skwarkami?) w glinianym naczyniu zwanym dwojakami. Chwila odpoczynku od pracy w polu to okazja by spojrzeć w niebo – symbolicznie oderwać się od prozy życia.

Mimo, że pokazana przez Chełmońskiego sytuacja jest banalna, pozornie nieciekawa, „Bociany” przykuwają uwagę, zmuszają by przyjrzeć im się bliżej zgłębiając detale. Może to spokój, którym emanuje spokojny krajobraz i odpoczywający, zapatrzeni na bociany chłopi rzuca czar na odbiorcę? A może nadzieja, którą symbolizują te ptaki – jeśli założą gniazdo na widocznej w tle topoli, gospodarzom będzie się dobrze wiodło.

Józef Chełmoński namalował „Bociany” jako dojrzały już mężczyzna i uznany artysta, kiedy po studiach w Monachium i paryskich sukcesach (także, co u malarza nie takie oczywiste, finansowych) zamieszkał w dworku w Kuklówce pod Grodziskiem Mazowieckim. Być może zainspirował się scenkami widywanymi na co dzień, a może tym, co zapamiętał z dzieciństwa, które spędził pod Łowiczem we wsi Boczki (która dziś na jego cześć nosi nazwę Boczki Chełmońskie) albo z wypraw na Ukrainę i Podole. Wieś malował Chełmoński przez całe życie, co zresztą w Paryżu wzbudzało zachwyt –  egzotyczną tematyką, bogactwem uchwyconych pędzlem charakterów ludzkich i stonowaną kolorystyką.

„Babie lato” Józef Chełmoński (1875)

sierysuje.pl znane obrazy w filmie „Chłopi”
„Babie lato” Józefa Chełmońskiego można oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym

Wzorowana na obrazie Chełmońskiego scena jest jedną z najbardziej zmysłowych, mimo pozornej niewinności, w całym filmie „Chłopi”. Oto Jagna, jeszcze niepoślubiona staremu Borynie, odpoczywa na polu, łapiąc wyciągniętą do góry ręką nitki babiego lata. Być może to jest właśnie moment, kiedy przechodzący obok Antek zobaczył tę znaną mu przecież od dawna dziewczynę w zupełnie innym świetle i zakochał się w niej po uszy. Jeszcze nic ich nie łączy, być może sami jeszcze nie widzą, że to początek wielkiej tragicznej miłości – my widzowie już to przeczuwamy.

I ten obraz, jak wiele innych Chełmońskiego, utrzymany jest w delikatnych barwach, współgrających z jesiennym czasem babiego lata. Jedynie żółta chustka leżącej na plecach bosonogiej dziewczyny tworzy barwny akcent. Co czujemy patrząc na „Babie lato”? Spokój. Rozmarzona dziewczyna błądzi myślami gdzieś daleko od widocznych w tle ludzi i bydła. Widoczny na drugim planie czarny piesek zdaje się pilnować, aby nikt nie przerwał jego pani tej chwili relaksu.

„Babie lato”, młodsze od „Bocianów” o ćwierć wieku powstało po pobycie malarza na Kresach niedługo po ukończeniu monachijskich studiów. Nie bardzo się spodobało warszawskim krytykom przyzwyczajonym do innych bohaterek w malarstwie. Zamiast uduchowionej panny pastuszka i to na dodatek z brudnymi stopami? Prozaiczna wieś, a nie romantyczny dworek? Realizm bez pudrowania pokazujący prawdziwych ludzi dopiero torował sobie drogę do polskich galerii sztuki…

„Czesząca się” Władysław Ślewiński (1897)

sierysuje.pl film Chłopi malarstwo
„Czeszącą się” Władysława Ślewińskiego można oglądać w krakowskim Muzeum Narodowym

I znowu scena z Jagną, która rozczesuje swoje długie blond włosy. Antek jest w więzieniu, ciężko pobity Boryna dogorywa w łóżku, w domu coraz bardziej szarogęszą się Hanka i Kowal. Niemal uwięziona w pokoju z chorym mężem Jagna nie ma ochoty go pielęgnować; nigdy go nie kochała, a co czuje teraz, zdradza jej wzrok.

U Ślewińskiego jest zupełnie inaczej, nie grają złe emocje, obraz emanuje leniwą zmysłowością. Rudowłosa kobieta siedzi w bieliźnie na łóżku, przed nią leży okrągłe lusterko, w którym odbija się fragment czyjejś twarzy, być może artysty, który uchwycił tę bardzo intymną chwilę. Wrażenie wejścia w świat „Czeszącej się” potęguje nietypowe skadrowanie – Ślewiński jakby przybliżył modelkę do oglądającego ukazując jedynie ciasny fragment pomieszczenia. Nie wiadomo, kim była sportretowana kobieta, być może to rosyjska malarka Eugenia Szewcow, późniejsza żona artysty. Malarz kilkakrotnie ją uwiecznił w takich właśnie pozornie zwyczajnych codziennych sytuacjach. Oglądając obraz nie sposób nie pomyśleć o twórczości Toulouse-Lautreca, a przede wszystkim Degasa (który dziewięć lat wcześniej namalował siedzącą tyłem na łóżku nagą „Czeszącą się kobietę”)

Jeden ze znawców sztuki tak opisał obraz: „akt kobiety przed lustrem czeszącej wspaniałą falę rudoblond włosów. Padało na to charakterystyczne, ogrodowe światło. Syrena w akwarium!”. Rzeczywiście, opadające kaskadą gęste pukle i – poza miedzianą plamą włosów – utrzymana w zieleniach kolorystyka mogą się kojarzyć z podwodnym światem. „Czeszącą się” Ślewiński namalował w 1897 roku w Paryżu, gdzie mieszkał kilka lat studiując malarstwo, między innymi u Gauguina.

„Z chrustem” Julian Fałat (1913)

sierysuje.pl „Chłopi” film znane obrazy
„Z chrustem” Juliana Fałata można oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym

Zima, drugi tom epopei Reymonta, to – wbrew pogrążonej w letargu przyrodzie – czas wielkich namiętności. Poślubiona Maciejowi Jagna romansuje z jego synem. Emocje aż kipią, bo o zdradzie dowiadują się stary Boryna i Hanka. Wygnana przez Macieja rodzina Antka mieszka w biedzie u ubogiego teścia Bylicy.To właśnie Hanka przedziera się mozolnie przez zaspy śniegu w scenie zainspirowanej obrazem Juliana Fałata „Z chrustem”. Być może wraca z poręby, która niebawem stanie się powodem sporu wsi z dziedzicem.  Do tej pory zahukana i bezbarwna zdradzana żona zaczyna sobie zdawać sprawę, że Antek jest w gruncie rzeczy słabym człowiekiem i nie może już na niego liczyć. Bierze więc sprawy w swoje ręce, czym zdobywa uznanie Boryny. Właśnie od spotkania w śniegu Maciej zaczyna inaczej patrzeć na Hankę; dostrzega w niej silną kobietę i – chyba jedyną – swoją sojuszniczkę.

Krakowski artysta Julian Fałat był zakochany w górskich pejzażach i wielokrotnie je malował, najchętniej zimą. Często w tym celu odwiedzał Zakopane, a przez kilka lat mieszkał i tworzył w Bystrej niedaleko Bielska-Białej. Mam wrażenie, że był zafascynowany tysiącem odcieni śniegu, które starał się uchwycić na swoich obrazach. Chociaż motyw śniegu malował Fałat wiele razy, kiedy przyjrzymy się dokładniej poszczególnym obrazom, dostrzeżemy różnice. Raz szarobiała pokrywa dławi ziemię, innym razem śnieg radośnie skrzy w słońcu, a czasem już wiosennie topnieje.

Chociaż Fałata kojarzymy głownie z akwarelami, „Z chrustem” to obraz olejny na płótnie. Jak wynika z podpisu, Fałat namalował go w ukochanej Bystrej. Widoczna na pierwszym planie kobieta niesie owinięty chustką chrust, czyli nieduże gałązki (które zgodnie z prawem chłopi mogli brać sobie za darmo z pańskiego lasu, ale tylko z ziemi, nie wolno ich było ścinać). W tle widać góry, las i wiejskie chałupy. Obraz utrzymany jest w stonowanej kolorystyce, z niebieskościami i szarościami kontrastuje tylko czerwona odzież kobiety na pierwszym tle.

Sztuka na ekranie

sierysuje.pl „Chłopi” Reymonta film 2023
„Sad” Jana Stanisławskiego można oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie

Oglądając po raz pierwszy film „Chłopi” nie wychwyciłam oczywiście wszystkich obrazów, które się w nim znalazły (i wątpię, by nawet znawca tematu był w stanie to zrobić, o ile śledził wartką akcję). Jest ich kilkadziesiąt, jeśli nie więcej. Nie wszystkie znam; niektóre pojawiają się zresztą na ekranie na moment. Ich obecność w filmie tworzy wspaniały klimat polskiej wsi w jej najpiękniejszej odsłonie. Twórcy filmu sprawili mi niesłychaną przyjemność, filmując moją ukochaną książkę w tak wysmakowany plastycznie sposób. Mam nadzieję, że ta interpretacja powieści Reymonta trafi do serc widzów na całym świecie i oczywiście trzymam kciuki za Oskara.

W nagłówku artykułu – obraz Józefa Chełmońskiego „Burza” z 1896 roku, który również znalazł się w ekranizacji. Obraz można oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Jeśli interesują Cię malarstwo, architektura, muzea – artykuły na ten temat znajdziesz pod tagiem ze sztuką na ty.

Udostępnij:

4 komentarze

  1. Marika pisze:

    Bardziej ciekawe jak zwykle. Chełmoński rządzi. Długo nie pisałaś, ale jak wróciłaś to z przytupem. A wiesz, że ja nie czytałam Chłopów? Czas nadrobić, bo na film się wybieram.

  2. xyz pisze:

    Oczywiście i ja byłam, jakżeby nie. Ogólne wrażenia dobre, choć brakowało mi niektórych wątków, na przykład Kuby. Ale warto, warto

    • Agata
      Agata pisze:

      A ja myślę, że dobrze, że reżyserka nie porwała się na upchnięcie całej książki w dwu-, trzygodzinny film. Historia od strony Jagny – mnie się to podobało.

      Może ktoś kiedyś pokusi się o przedstawienie punktu widzenia na przykład Hanki? Byłoby ciekawe

      Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.