Właśnie ukazała się książka „Weź wyjdź” Patryka Świątka. Miałam przyjemność ozdobić ją rysunkami, kaligrafią, hand letteringiem i mapkami. Jeśli ciekawi Cię, co to za książka i jak nad nią pracowałam – zapraszam do lektury!
Weź wyjdź. Sztuka aktywnego wypoczywania przez cały rok zachęca do zwiedzania niesztampowego. Namawia, aby nie tylko oglądać zabytki i podziwiać przyrodę, ale także zainteresować się mieszkańcami odwiedzanych miejsc, skosztować regionalnych przysmaków, nauczyć się kilku gwarowych słów. To więcej niż przewodnik – także interaktywny pamiętnik z podróży, do którego możesz wkleić bilet albo liść, wbić pamiątkową pieczątkę, narysować ciekawy detal architektoniczny.
Odkryj Polskę nieznaną
Kiedy redaktor Daniel Lis zaproponował mi zilustrowanie książki Weź wyjdź, dość szybko okazało się, że z jej autorem – Patrykiem Świątkiem – łączy mnie podobne podejście do zwiedzania. Nie dla mnie zorganizowane wycieczki i „zaliczanie” zabytków. Uwielbiam zbaczać z utartych szlaków. Wyszukuję ciekawostki o odwiedzanych miejscach, chętnie poznaję lokalne smaki, zbieram drobne pamiątki z podróży, a od kilku lat zatrzymuję wspomnienia nie tylko zdjęciami, ale i rysunkami. Czyli odkrywam świat tak, jak zachęca Patryk. A to dobry punkt wyjścia do współpracy (która faktycznie przebiegała bardzo harmonijnie).
„Jak zwiedzać zabytki – spacery architektoniczne”. Namawiałam także do opisywania podróży w Bullet Journalu i do urban sketchingu, czyli rysowania zwiedzanych miejsc. Radziłam też jak zwiedzać muzea, żeby się dobrze bawić.
O uważnym, aktywnym zwiedzaniu pisałam na blogu w artykulePalcem po mapie
Weź wyjdź to fascynująca wędrówka po dziewięciu regionach Polski. Tak się złożyło, że żadnego nie znam dobrze. Odwiedziłam tylko kilka z nich: byłam w Tatrach, na Kaszubach, w Łodzi i – jako dziecko – w Międzyzdrojach i na Warmii. Nie znam Bieszczad ani Podkarpacia, a w Wielkopolsce byłam przez kilka godzin (na Targach Poznańskich). Na Dolnym Śląsku mieszkałam, ale nie dotarłam w Góry Sowie.
Praca nad mapkami, krok po kroku prowadzącymi czytelników zaproponowanymi przez Patryka trasami wymagała zatem uruchomienia wyobraźni. Na szczęście nie byłam zdana tylko na opisy – „chodziłam” po Bieszczadach, Tatrach czy Kaszubach przy pomocy Google Maps, oglądałam zdjęcia Patryka (i inne), filmy. Strony internetowe niektórych muzeów i zabytków mają opcję wirtualnego zwiedzania, było to dla mnie bardzo pomocne. Te podróże „palcem po mapie” dały mi dużo radości, choć były najbardziej czasochłonną częścią pracy. I narobiły mi apetytu na prawdziwe wycieczki patrykowymi trasami. 🙂
Odręcznie rysowane mapki, które znajdziesz w książce nie są konkurencją dla smartfonowego GPS-u. To uproszczone trasy pieszych wędrówek, które pomagają uzmysłowić sobie przebieg marszruty – gdzie przebiega lasem, a gdzie poboczem szosy, w którym miejscu przetnie ruchliwą drogę i jak znaleźć nad jeziorem opisywany w książce punkt widokowy. Towarzyszące mapom małe rysunki zwracają uwagę czytelników na ciekawe budowle czy charakterystyczne rośliny albo zwierzęta na które można się natknąć po drodze.
Na tropach lampy Łukasiewicza
Także praca nad ilustracjami była przygodą. Dotarcie do wizerunku pierwszej lampy naftowej stworzonej przez Ignacego Łukasiewicza wymagało iście detektywistycznej pracy. Większość dostępnych zdjęć to nieco późniejsza, udoskonalona lampa, a nam zależało na pierwszej, prototypowej, blaszanej z małym okienkiem zrobionym z miki. Inne rysunki też wymagały zdobywania wiedzy, przekopywania książek i Internetu. Przy okazji sporo się nauczyłam – wiem już i na pewno zapamiętam, czym się różni mewa od rybitwy i jak wygląda liść buku.
Wszystkie rysunki ilustracyjne wykonałam znaną Wam z bloga techniką monochromatycznej kreski (tym razem nie czarnej, lecz w odcieniu sepii, bardzo mi się podoba taka nietypowa jak na książkę kolorystyka) – pracochłonną, ale efektowną. Zdobią one także okładkę. Natomiast rysunki z zadaniami dla czytelników celowo są uproszczone, aby zachęcić do twórczej aktywności także zupełnie nierysujące na co dzień osoby.
Kaligrafia i hand lettering
Oprócz rysunków, książkę zdobią wykonane przeze mnie napisy kaligraficzne, które zrobiłam niedużym brush penem w moim nowoczesnym, lekko „roztańczonym” stylu. W ten sposób podpisałam na przykład wszystkie dziewięć mapek.
Pojawiły się także handletteringowe zadania dla czytelników. Chcieliśmy w ten sposób nie tylko zachęcić do aktywnego zwiedzania, ale i nieco rozruszać ich kreatywnie. Liternicze zabawy są mniej onieśmielające niż rysunkowe i mogą być dobrym wstępem do bardziej artystycznego podejścia do życia dla osób, które od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat nie miały w ręku kredek, pędzelka, farb czy flamastrów.
Daj się znaleźć!
Zachęcając do rysowania pisałam, że liczy się radość rysowania, nie należy czuć presji i można to robić tylko dla siebie, do szuflady. Przez pewien czas i ja tak postępowałam. Jednak wyjście ze strefy komfortu, pokonanie lęku przed krytyką i upublicznienie mojej twórczości dało mi szanse na zupełnie nowe pozytywne doświadczenia. Jednym z nich była praca nad Weź wyjdź. Pięć lat temu (tyle lat rysuję) nie przyszłoby mi to do głowy, dziś trzymam w ręku książkę do której dołożyłam swoją cegiełkę.
Wydawnictwo Znak, podobnie jak inne firmy i osoby, z którymi współpracuję, znalazło mnie w Sieci. Blog, Instagram to moje wirtualne portfolio. Jeśli więc wahasz się, czy pokazywać publicznie swoje prace – zrób to. Nie martw się brakiem formalnego wykształcenia czy niedoskonałością tego, co tworzysz. Bo naprawdę warto!
Weź wyjdź z domu i podróżuj!
W dzisiejszym wpisie skupiłam się na tym, co ja wniosłam do Weź wyjdź. Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość i że podobają Ci się moje ilustracje. Ale książki nie byłoby bez autora – kim jest Patryk Świątek? To podróżnik, fotograf, autor dwóch książek i reportaży, współtwórca popularnego bloga Paragon z podróży (na którym nie tylko relacjonuje swoje liczne wojaże, ale i pokazuje, że zwiedzanie świata wcale nie musi być kosztowne).
Książkę Weź wyjdź. Sztuka aktywnego odpoczywania przez cały rok wydało Wydawnictwo Znak. Ten bardzo nietypowy przewodnik to propozycja dziewięciu wycieczek po naszym kraju. Każdy opisywany rejon Polski ma swojego bohatera, którego śladami wędruje czytelnik (na przykład na Podkarpaciu jest nim wspominany w artykule Ignacy Łukasiewicz). Jestem pewna, że nawet jeśli znasz opisywane miejsca, to Patryk zaskoczy Cię ciekawostkami, nowymi szlakami, inspirującymi historiami.
Wygraj książkę, którą zilustrowałam!
Dla czytelników mojego bloga wydawnictwo ufundowało trzy egzemplarze książki. Jeśli chcesz dostać Weź wyjdź, poleć w komentarzu jakieś ciekawe miejsce do odwiedzenia w Polsce, uzasadniając wybór. Mile widziane nietypowe i mało oklepane polecajki.
Masz czas do końca lipca (czyli do 31.07.18 do godziny 23.59), wyniki ogłoszę pod tym wpisem w pierwszym tygodniu sierpnia. Jeśli chcesz zwiększyć swoje szanse na wygraną, zajrzyj na mój Instagram, wkrótce rozdam tam kolejne dwie książki. Jedna osoba może wygrać jedną książkę.
Nie zapomnij też polubić blogowegoPowodzenia!
mam „weź wyjdź”, a moja ulubiona ilustracja, to ta sowa z okładki. jest piękna:)
Mój mąż też najbardziej lubi tę sowę 🙂
Pozdrawiam!
Miałam okazję przejrzeć tę książkę od deski do deski będąc niedawno w Empiku… i naszło mnie sporo wątpliwości. Po pierwsze format – na własne oczy widziałam ludzi, których dziwiło, że książka jest tak mała. Dla mnie osobiście za mała, zapewne to fajne, że można ją wrzucić do kieszeni, ale nie każdy ma ochotę to robić. Dwa – jakim cudem została sklasyfikowana jako reportaż? To mnie strasznie bawi, bo ja nie widzę w niej reportażu, jedynie turystykę. I tam powinna być, skoro ma zachęcać do zwiedzania. Kolejny aspekt – treść. Nie powala niczym. Okej, ilustracje są naprawdę spoko, ale książka sama w sobie oferuje mało i wg mnie nie jest w 100% warta swojej ceny.
Vixa, dziękuję za pozytywną ocenę rysunków:) To była moja działka, włożyłam w nie serce i pracę.
Książkę trudno jednoznacznie sklasyfikować i umieścić na konkretnej półce w księgarni, bo jest – nietypowym na rynku – połączeniem przewodnika turystycznego z tzw. activity book (rysunki do dokończenia i pokolorowania), są też wstawki reportażowe, mapki, nawet ilustrowany przepis kulinarny.
Założenie było takie, że książkę nosi się ze sobą podczas wędrówki, często wielokilometrowej, stąd niewielki format.
Pozdrawiam!
Jak zwykle, wybór trzech laureatów rozdania był dla mnie bardzo trudny, bo Wasze polecajki są nie tylko interesujące, ale i ciekawie napisane. Mam nadzieję, że podsuną innym Czytelnikom pomysły na (nie tylko wakacyjne) wojaże. Ja w każdym razie czuję się mocno zainspirowana!
Książkę „Weź wyjdź” z moimi ilustracjami dostaną:
● Marta D.
● Wanderer
● Ania
Napisałam już do Was z prośbą o adresy, które przekażę Wydawnictwu Znak, aby Wam mogła wysłać nagrody.
Wszystkim dziękuję za udział w zabawie.
Gratulacje 🙂
Bardzo bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Niełatwe mnie czeka zadanie! W ciągu kilku dni ogłoszę zwycięzców.
Pozdrawiam Was serdecznie w ten (podobno) najcieplejszy tego roku letni dzień 🙂
Miłośniku podróży na przygody czas, więc „Weź wyjdź ” ,zapraszam Cię w magiczny świat podróży Szlakiem Orlich Gniazd ????♂️☺
Szlak Orlich Gniazd przebiega wśród malowniczego pasma skałek wapiennych łączących Częstochowę i Kraków,czyli Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej,zwanej Jurą.
Swą poetycką nazwę szlak zawdzięcza ruinom i zamkom znajdującym się wzdłuż trasy, które budowane były najczęściej na szczytach wzniesień, pośród trudno dostępnych skał wapiennych, stąd wzięła się ich nazwa – „Orle Gniazda”.
Naszą podróż po Szlaku rozpoczniemy w Siewierzu.
Siewierz leży w dolinie Czarnej Przemszy i jest jedną z najstarszych miejscowości w Polsce. W Siewierzu możemy zwiedzić okazałe Ruiny XIV-wiecznego zamku biskupów krakowskich. Następnie możemy udać się na południe od miasta,gdzie leży Zalew Siewiersko-Przeczycki, gdzie miło można spędzić czas na lądzie jak i wodzie.
Kolejną perełką na szlaku jest imponujące zamczysko w Ogrodzieńcu,którego mury łącza się z fantastycznymi skałkami wapiennymi o ciekawych nazwach: Wielbłąd i Skały Górne, wśród nich Lalka-Korkociąg i Sfinks. Chcąc poznać klejnot Szlaku Orlich Gniazd udajemy się do Warowni zamku. Najciekawszymi atrakcjami zamku są dwie wieże: Kredencerska oraz Skazańców z których jest fantastyczny widok na zamek i najeżone ostańcami okolice. Dla ciekawych tamtych czasów,polecam zwiedzenie nowszej części zamku, zwanej bajkowo- Kurzą Stopką, a skąd taka nazwa, odkrycie to sami zwiedzając.
Na terenie Ogrodzieńca znajduje się Muzeum Historii Naturalnej, w które zawiera ponad 30 tys. okazów: minerałów,skamielin,muszli i owadów oraz żywych gadów i pająków.?
Według jednej z legend,nocami w okolicach zamku można spotkać wielkiego Czarnego Psa. Postać Czarnego Psa związana jest z Andrzejem Firlejem. Kiedy w 1655 r. Szwedzi zbliżali się do Podzamcza, kazał on ponoć zatopić zamkowe skarby w studni. Nikomu jednak,aż do śmierci, nie wyjawił miejsca ich ukrycia. Może więc duch Czarnego Psa strzeże właśnie tego skarbu?
Podróżując po Szlaku trzeba sprawdzić,czy aby na pewno ” nie ma wody na pustyni ” a sprawdzić to możemy odwiedzając jedyną w centralnej Europie
Pustynie Błędowską zwaną „polską Saharą” ,gdzie występują prawdziwe pustynne wydmy. Według legendy diabeł,zazdrosny o bogacenie się ludzi na olkuskich kopalniach srebra,chciał je zasypać piaskiem. Jednak transportując to znad Bałtyku nad Olkusz, zawadził o wieżę kościoła w Kluczach i piasek wysyłał się z rozsądnego worka. Tak powstała Pustynia Błędowska.
W tym roku powstała tam Róża Wiatrów- drewniany taras widokowy z altanami.
Na pustyni znajduje się jeszcze m. in. 18-metrowa platforma widokowa w kształcie trójkąta równobocznego.
Olkuska Grupa Turystyczna Amonit wraz z Gminą Klucze już dziś zaprasza na Nocne Zwiedzanie Pustyni, które odbędzie się 7 września br.,gdzie czeka wiele atrakcji dla dużych i małych. Impreza otwarta, a udział bezpłatny. ☺
Kolejnym skarbem na szlaku jest Zamek Piaskowa Skała. Gdzie możemy przenieść się w czasie, spacerując po renesansowych krużgankach, dziedzińcu zamku dolnego, odwiedzając taras widokowy,wieżę zegarową, przepiękny geometryczny ogród w stylu włoskim. Na zamku znajdowała się także średniowieczna wieża Dorotka,ale niestety na skutek zwietrzenia skały, wieża uległa całkowitemu zniszczeniu.
Z tą dawną wieżą Dorotką, związana jest legenda o żonie jednego z Szafrańców,Dorocie z rodu Toporczyków.
Według przekazów, urodziwa Dorota została wydana za znacznie starszego od siebie Szafrańca, wbrew własnej woli. Po jakimś czasie jego słudzy odkryli, że ma ona romans z młodym giermkiem. Kiedy informacja ta dotarła do pana zamku, ten skazał niewierną żonę na śmierć głodową. Miejscem kaźni były lochy północnej wieży zamku. Przez jakieś czas u jej podnóża codziennie pojawiał się wierny pies Doroty. Skamlając,drapał mury wieży,próbując swej pani przyjść z pomocą. I właśnie te wydarzenia miały sąd początek nazwie zamku oraz jednej z jego wież. Od 1970r. Zamek Piaskowa Skała jest oddziałem Muzeum Zamku Królewskiego na Wawelu.
W pobliżu zamku stoi piękna wapienne skała, Maczuga Herkulesa, o wysokości 25m. Nazywana również Pałką Herkulesa.
Z Maczugą Herkulesa związana jest jedna z legend o Panu Twardowskim. Otóż na mocy paktu zawartego z diabłem to właśnie on miał przenieść wspomnianą skałę z odległego miejsca w dolinie Prądnika i ustawić ją do góry nogami w Piaskowej Skale. Inne okoliczne skały noszą nazwy: Skała Mickiewicza, Fortepian, Skała Chopina i Skały Wernyhory.
Płynąc po wodach potoku Prądnik,które przecinają najmniejszy z parków-Ojcowski Park Nardowy,dotrzemy do wzniesionej na tych wodach, u stóp skały, pięknej małej,ale urokliwej drewnianej Kapliczce „Na Wodzie ” Św. Józefa.
Jak głosi legenda w 1901r. zbudowano ją w takim a nie innym miejscu,by ominąć carski zakaz budowania „na ziemi ojcowskiej”. Wcześniej w tym miejscu istniały łazienki zdrojowe. Do dnia dzisiejszego odprawiane są tutaj nabożeństwa dla wiernych.
Wędrując dalej Szlakiem Orlich Gniazd na którym znajduje się Kapliczka,możemy odwiedzić: ruiny Zamku Ojców, dawniej zwanego castrum Oczecz, Grote Łokietka-zwaną też Królewską lub Czajowską,Jaskinie Łokietka, którego wnętrze składa się z korytarza głównego oraz trzech komór o nazwach: Sala Rycerska, Kuchnia i Sypialnia,Jaskinie: Ciemna, Zbójecka,Okopy Wielka Dolna, Sąpsowska, Krakowska,Nietoperzowa,Wierzchowska Górna oraz Koziarnia.
Będąc w Ojcowie warto zajrzeć do Muzeum Szafera gdzie obejrzymy eksponaty z dziedziny archeologii, przyrody,historii parku,budowę teologiczną i rzeźbę OPN,pradzieje Ojcowa oraz faunę i florę parku oraz wiele innych ciekawych eksponatów.
Na koniec trzeba…. zakochać się u Źródła Miłości. A gdy po drodze zgłodniejemy warto zatrzymać się w jednym z przydrożnych miejsc i spróbować przepysznego chleba praojców.
Na szlaku znajduje się również Jaskinia Zegarowa w której podobno w wigilię nocy świętojańskiej i Bożego Narodzenia słychać tajemnicze zegar wybijający godziny.
Szlak Orlich Gniazd kryje w sobie wiele tras pieszych, rowerowych i konnych oraz jeszcze wiele miejsc i tajemnic, które czekają aż właśnie Ty je odkryjesz. Nie zwlekaj ” Weź wyjdź” i odkrywaj je przez cały rok bo tam szczęście możesz znaleźć ☺?❤
Przepraszam, ale wkradł się mały błąd: przy Pustyni ma być ” …i piasek wysypał się z rozdartego worka” a przy Ojcowie „…budowę geologiczną” Przepraszam za błędy i dziękuję za konkurs oraz ufundowanie nagród ?
Dziękuję za przeczytanie wszystkiego ☺
Zabieram cię w nietuzinkowe miejsce! Wyciągnij banknot dwudziestozłotowy i spójrz na rewers. Budynek, który widzisz po lewej stronie, to Rotunda Św. Mikołaja w Cieszynie. Tak jest, jedziemy na sam dół mapy Polski, na południe. To istniejące od IX w. miasto przez konflikty ciągnące się od zakończenia I Wojny Światowej, podzielone jest na pół: na polski Cieszyn oraz Czeski Cieszyn (Český Těšín). Poza piękną architekturą, którą warto zobaczyć przechodząc przez centrum Cieszyna (nie zapomnij tuż przy rynku spróbować bardzo popularnej kanapki ze śledziem!), niedaleko od jego centrum można przejść przez rzekę Olzę i znaleźć się od razu po czeskiej stronie Cieszyna – gdzie od razu poczujemy czeski klimat. Wystarczy wejść do pierwszej lepszej hospody (hospoda po czesku to inaczej karczma, knajpa), żeby usłyszeć czeski język, który Polaków zazwyczaj bawi, spróbować pysznego czeskiego piwa ze smażonym serem i hranolkami (frytkami). Kawałek od Czeskiego Cieszyna w miejscowości Trzyniec możesz zobaczyć mecz hokeja na światowym poziomie grany przez klub HC Oceláři Třinec (hokej dla Czechów to jak skoki narciarskie dla Polaków). Ale Cieszyn to nie wszystko. Jeżeli zatrzymamy się tu na dłużej, mamy bardzo blisko do gór (Wisła, Szczyrk, zapierający widokami dech w piersiach Koniaków, ale także i Słowacja!), niedaleko do industrialnej, czeskiej Ostrawy, w której natura nieustannie walczy z techniką, a dla miłośników architektury – rzut beretem do Bielska-Białej, która podobnie jak Cieszyn określana jest Małym Wiedniem.
A jeśli jeszcze Cieszyn jest dla ciebie zbyt anonimowy: to tutaj w 1955r. ruszyła produkcja Prince Polo 🙂 No to sięgaj po Prince Polo i weź wyjedź na Śląsk Cieszyński!
Hej Podróżnicy! Hej!
Zapraszam do lubelskich kniej!
Lasy Janowskie to cud natury,
tam Świat nie jest szarobury.
Piękna Trasa rowerowa,
niech miły turysta pojazdów dwukołowych nie chowa!
Po drodze wiele różnych niespodzianek!
Można spełnić wiele podróżniczych swych zachcianek?
Stawy Momoty to pierwszy przystanek.
Raj dla miłośników obserwowania ptaków.
Spotkamy tam śmieszki, świergotki,
a w okolicznych lasach –
orliki i orły bieliki.
Kolejny punkt to Rezerwat Łęka.
To magiczne miejsce z bogatym drzewostanem,
nie każdy polski las może pochwalić się takim stanem!
Tu mieszkają także, bociany czarne, lelki zwyczajne, rybołowy,
a także sowy.
Kochani Włóczykije!
Weźcie do rąk wędrowne kije.
Koniecznie odwiedźcie „Porytowe Wzgórze”.
Tu doszło do jednej z największych bitew partyzanckich podczas II wojny światowej.
Miejsce historyczne i tajemnicze –
wyjątkowo zaciszne.
Można tu refleksji nieco poczynić
i zastanowić się co dalej w życiu czynić?
W Lasach Janowskich znajdą również coś dla siebie Podróżnicy – Grzybiarze,
po deszczu – wysyp grzybeczków w nadmiarze ;D!
Lasy te kryją jeszcze inne niespodzianki.
Jeżyny i jagodzianki ?
Rosiczkę owadożerną,
Uważajcie, bo czasem pażerną!
Następna stacyjka – Imielty Ług –
Kolejny polski natury cud.
Fenomenalny rezerwat zarastających mokradeł i rzek.
Usłyszycie tu też głośny żabi skrzek ?.
Hej! Hej!
Zapraszamy do lubelskich kniej także wielbicieli architektury.
Kościółek św. Wojciecha, piękny jak mało który.
W Momotach Górnych się znajduje,
drewnem się afiszuje.
Piękne ołtarze, rzeźby
i witraże.
Wszystko z drewna –
wykonała ręka pewna –
rzeźbiarza samouka śp. Ks. Kazimierza Pińciurka.
Nie martwicie się o brzuchy,
Turyści – Łasuchy ?
Nieopodal Janowa Lubelskiego,
Pośród lasów Zajazd przy Kominku – Pikule się znajduje.
Zobaczcie co oferuje!
Golonka, Żeberko, Kiełbasa, Żurek, Flaki!
Asortyment nie byle jaki.
Gdy skosztujecie –
Radość poczujecie?.
Dla aktywnego, plażowicza czy ekologa,
także jest ciekawa droga.
Zalew Janowski zaprasza do kąpieli, leżakowania,
czy też spania ?
Plaża, fontanna, park linowy
i pyszne lody.
Dla atlety – siłownie,
Poćwiczyć można solidnie!
Dla ekologa – Runo leśne”, Awifauna i Troposfera”
i „Recykling i Energia” –
laboratoria edukacyjne –
można przeprowadzić eksperymenty innowacyjne!
Każdy tu znajdzie coś dla siebie,
tak, aby poczuć się jak w niebie!
Janowskie Lasy wołają: „Zapraszamy,
otwieramy dla Was swe tajemnicze bramy”!
Kupiłam w promocji, książka cudowna, nieduża, zgrabna, a te rysunki. No miodzio 🙂
Fakt, ma poręczny format idealny do plecaka albo torby wakacyjnej 🙂
Cieszę się, że rysunki Ci się podobają!
Pozdrawiam!
Książkę już mam:) kupiłam ze względu na sympatię do ilustratorki:) . Jest genialna, świetnie napisana, nie mogłam się oderwać od czytania (na czym lekko ucierpiał mój obiad, bo przecież byłam w tym czasie w innych rejonach Polski 🙂 Ilustracje super – czy mogę je już próbować kończyć…malować….bo chyba nie wytrzymam 🙂 Pozdrawiam i z całego serca gratuluję
Hej, bardzo się cieszę, że już masz książkę, a przede wszystkim – że się podoba <3
Jasne, koloruj, dokańczaj, no i zwiedzaj!
Pozdrawiam!
Jako nietypowe miejsce polecam Poleski Park Narodowy, szczególnie warto przejść się Ścieżką Przyrodniczą „Dąb Dominik”, żeby zobaczyć Jezioro Moszne: około pół metra wody, a reszta to muł na 17m. Same liczby nie robią wrażenia, ale gdy stoi się koło tego jeziora na drewnianym mostku i obserwuje się mężczyznę, który wkłada do tego jeziora-mułu bardzo długi kij i ciągle tej kij dna nie dotyka mimo że już się kończy – to to robi wrażenie. Człowiek dość szybko w takim jeziorze może utonąć. A! I unikatowe miejsce ze względu na to, że na tym jeziorze rosną rosiczki.
(byłam tam w lecie, popołudniu, ludzie szybko wracali z lasu z powodu komarów; nie chciałam im wierzyć, że mogą być tak dokuczliwe, ale zaraz po wejściu do lasu zobaczyłam chmarę komarów, która mnie dosłownie goniła; także warto zwiedzać ścieżkę do południa :))
Nad jeziorem Duś na Mazurach, w Wojnowie, znajduje się klasztor staroobrzędowców – klasztor p.w. Świętej Trójcy i Zbawiciela. Przez 180 lat, do 8 kwietnia 2006 roku kiedy zmarła ostatnia mniszka, służył on wygnańcom z Rosji ze względu na prześladowania religijne.
Najcenniejszym zabytkiem tego zespołu jest dawna klasztorna kaplica z wieżą, a wewnątrz ikonostasem oraz mnóstwem, także zabytkowych, ikon i obrazów oraz sprzętów liturgicznych i wyposażenia. Można oglądać w niej również stare księgi cerkiewne pisane i zdobione ręcznie, wielki żyrandol zwisający z sufitu oraz stojące świeczniki i wiele innych ciekawych obiektów.
A ja zapraszam Cię do mojego rodzinnego miasta – do Elbląga i zapraszam do przejścia go szlakiem Form przestrzennych. Są rozproszone po całym mieście. Jest ich ponad 50. Tworzą Otwartą Galerię. A Formy to po prostu abstrakcyjne rzeźby z metalu. Pozdrawiam i gratuluję.
Gratuluję zilustrowania książki, Twoje rysunki są przepiękne!
A jeśli chodzi o nieszablonowe miejsce w Polsce, które warto odwiedzić, polecam Szlak Otwartych Okiennic na Podlasiu! Składa się na niego kilka małych wiosek, w których zobaczymy tradycyjną drewnianą architekturę, piękną sznycerkę na domach oraz kolorowe cerkwie jak z bajki – na mnie największe wrażenie zrobiła akwamarynowa cerkiew we wsi Puchły – może spróbuję ją narysować 🙂
Szlak Otwartych Okiennic to wsie, jakich już nie spotkamy w innych regionach Polski. Tam czas się zatrzymał, a jeśli już płynie, to bardzo wolno..Mieszkańcy wciąż chętnie siedzą na ławkach pod domami i rozmawiają, a i przyjezdnym chętnie opowiedzą niejedną historię 🙂
Brawo, zawsze uważałam, że masz ogromny talent!
Rumienię się! Z tym talentem to wiesz… cierpliwość i upór 😉 Bardzo dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam
Gratuluję serdecznie! A do zwiedzania polecam malutkie ale urocze Rudawy Janowickie. „Przypadkiem” przeczytałam rok temu o atrakcji Rudaw: kolorowych jeziorkach. Pojechałam – zobaczyłam – zakochałam się. Jeziorka są prześliczne i rzeczywiście każde w innym kolorze: złote, purpurowo-brunatne, szmaragdowe. Zachęcam do poczytania, skąd te kolory :). Można tam zrobić bajkowe zdjęcia przypominające Narnię czy inną czarodziejską krainę. A nie jest to jedyna atrakcja, polecam też miniaturowe „skalne miasto”: warto się tam wdrapać!
Nieopodal Tatr znajdują się Pieniny. To jeden z lubianych przeze mnie region Polski. Spływu Dunajcem reklamować nie trzeba, ale jest tam mnóstwo ciekawych miejsc i szlaków do przemierzenia. Fajne jest to,że nie trzeba byc wytrawnym taternikiem, by móc czerpać z wszystkich dobrodziejstw okolicy. Osobiście na spływ zachęcam aby wybrać się ze Szczawnicy do Sromowców Wyżnych Drogą Pienińska. Wiedzie ona wzdłuż spływu.Cudowny spacer zwieńczony drogą powrotna na tratwie. Mile wspominam też szlak ze Szczawnicy do Bacówki pod Bereśnikiem. Droga wiedzie przez ukwiecone łąki, a sama bacówka jest ostoja miłośników kotów. Śpią i wałęsają się wszędzie. Jeśli nie jest się miłośnikiem wspinaczki można sobie tez urządzić spacer Wąwozem Homole wzdłuż potoku Kamionka. Zaś w Rezerwacie Białej Wody przy odrobinie szczęścia można spotkać czarne wiewiórki. Na urlopy i zwiedzanie lubię jeździć poza sezonem, bo tylko wtedy widać całe bogactwo okolicy i ludzi. W sezonie żaden góral nie przyzna ,że najlepsze oscypki z największą ilością owczego mleka są tylko……. w maju .
Polecam MUZEUM MLEKA w Grajewie w województwie podlaskim.
Świetne miejsce! można dowiedzieć się o tym jak wyglądała historia spożywania mleka przez człowieka, są „ciekawostki mleczne” ze świata, urywki filmów z epoki PRLu dotyczące mleka (w scenerii baru mlecznego), przedstawiona jest budowa mleka, jego zastosowanie. Można spróbować wydoić krowę, dowiedzieć się ile krów mieszka w naszym kraju, jak wygląda produkcja masła i zdobyć przepis na maseczkę z mleka 🙂 Eksponaty stare i nowoczesne tablice interaktywne. Coś dla dziecka i coś dla dorosłego. Jedyne muzeum mleka w Polsce. Jedyne czego żałuję to to, że tak późno je odkryłam 🙂
Polecam Stargard w woj. zachodniopomorskim. Klejnot Pomorza i perła pomorskiego gotyku. Nie dość, że wiele zabytków, które można obejść na pieszo (kolegiata, mury obronne, baszty, bramy, cerkiew, spichlerz, odwach, mo j ulubiony kościół Św. Ducha z biało-złotymi ławkami i „wiele wiele innych”), to wszystko w otoczeniu pięknych parków, do tego tajemniczy Krzyż Pokutny, ogromne Czerwone Koszary, urokliwy ratusz i arsenał. Gratka dla miłośników urban sketchingu. To nie wszystko, przez Stargard przechodzi 15 południk (obowiązkowy punkt dla nastolatków), a rowerem w 10 minut dojedziemy do jeziora Miedwie, które jest jednym z największych w Polsce (bardzo płytkie przy brzegu, idealne dla dzieci). Mnogość form polodowcowych w okolicy – ozy, drumliny, moreny czołowe, głazy narzutowe. A jeszcze jak się obejrzy zdjęcia przedwojennego Stargardu i odwiedzi miejskie muzeum… Fascynacja zostanie do końca życia: -)
Brawo, nareszcie. Dobrze Cię oglądać. Czekałam. Temat jak zawsze ciekawy. Pozdrawiam
Dziękuję, ja też się cieszę, że wracam, brakowało mi bloga bardzo… Ściskam!
Oj bardzo brakowało! Nie było, gdzie zaglądać przy porannej herbacie! A teraz siostra przyjechała i namawia mnie na kupienie brushpenów!?
No to kupuj i do dzieła! 🙂
Ściskam!
Gdy tylko dowiedziałam się, że ilustracje do książki zrobiła Pani, to natychmiast ją kupiłam. Jutro mam nadzieję, że będzie już u mnie i będę mogła podziwiać Pani pracę i oczywiście Pana Patryka 😉
To chyba największy komplement, jaki ilustrator książki może przeczytać – bardzo mi miło <3 Pozdrawiam! A treść też jest super, aż się chce "wziąć i wyjść", i zwiedzać.