Elementarz Falskiego to fenomen na światową skalę – uczyło się z niego kilka pokoleń polskich pierwszoklasistów, a przez kilkadziesiąt lat był jedynym obowiązującym podręcznikiem do nauki czytania i pisania. Co w tej książce było takiego niezwykłego?
Ponad 80 wydań i 20 milionów wydrukowanych egzemplarzy. „Elementarz” Mariana Falskiego to najdłużej używany elementarz świata. Chociaż od ponad 30 lat nie ma go na listach podręczników, wciąż można kupić reprinty. Kiedy niespełna trzydziestoletni autor wydał go po raz pierwszy, chyba nie przypuszczał, że zrewolucjonizuje metodykę nauczania.
Co było przed „Elementarzem”?
Aby zrozumieć karierę tego podręcznika, trzeba wiedzieć jak wyglądały książki do nauki czytania i pisania na przełomie XIX i XX wieku. Przede wszystkim – było ich wiele: dla dzieci i dorosłych analfabetów, dla szkół i samouków, dla mieszkańców zaboru rosyjskiego i niemieckiego, dla Polonii, dla katolików, Żydów, żołnierzy, mieszkańców wsi i miast. Skromnie wydane, nierzadko w ogóle bez ilustracji i na kiepskim papierze, posługiwały się nużącą uczniów (i nauczycieli pewnie też) metodą, wprowadzając najpierw litery, a potem sylaby. Książeczki te zawierały umoralniające historyjki, nijak się mające do codziennego życia małych dzieci, często dla nich niezrozumiałe.
Z początkiem ubiegłego wieku dotarły na ziemie polskie nowe trendy pedagogiczne, do których nie przystawały te archaiczne elementarze. Zaczęto myśleć nie tylko o skuteczności, ale i o tym, żeby proces uczenia dawał dzieciom radość.
Pierwsza książka powinna być piękna
I tu wkracza na scenę Marian Falski: absolwent warszawskiego Instytutu Politechnicznego, młody inżynier, który – wydalony z kongresówki za spiskowanie przeciw caratowi – trafił do Krakowa. Tam zaczął się interesować pedagogiką, a konkretnie metodyką nauczania początkowego. Obserwując maluchy uczące się czytać, zauważył że najszybciej im to idzie nie na literach, ale na całych zdaniach, składających się z prostych i krótkich wyrazów. Opracowaną przez siebie nowatorską metodę nauczania wykorzystał w podręczniku, wydanym po raz pierwszy w 1910 roku pod tytułem „Nauka czytania i pisania dla dzieci, napisał Marian Falski, obrazkami ozdobił Jan Rembowski, odpisał kaligraficznie Klemens Kostecki”. W swojej autobiografii Falski tak opowiadał o elementarzu: „Miał duże rozmiary, sztywną estetyczną oprawę z wizerunkiem dziewczynki wśród róż (…), liczne kolorowe ilustracje o dużym formacie, wykonane pastelami na podobieństwo rysunków dziecięcych (…). Wydawnictwo wyszło z założenia, że pierwsza książka w życiu dziecka powinna być piękna i pozostawiająca po sobie jak najmilsze wspomnienia.”
Falski zwracał uwagę nie tylko na treść, ale i na jakość wydania; miał wobec wydawcy konkretne wymagania dotyczące kroju i wielkości liter oraz papieru (miał być biały, satynowy, nie za bardzo błyszczący, nieprześwitujący). Do podręcznika dołączone były zeszyty ćwiczeń i wskazówki dla nauczycieli.
Podręcznik dla czterech pokoleń
Książka Falskiego używana była w szkołach od roku 1910 do 1983, choć niektórzy nauczyciele korzystali z niej dłużej, szczególnie polonijni. To 73 roczniki pierwszaków! W tym czasie podręcznik oczywiście ewoluował. Autor zmienił tytuł na prostszy „Elementarz”. Przed wojną opracował kilka wersji, na przykład dla dorosłych analfabetów i dla żołnierzy (tu zamiast małej Ali bohaterem był góral Adam). Falski starał się iść z duchem czasu: dzieci z książeczki chodzą do kina, podziwiają neony, słuchają radia, a w ostatnim wydaniu książki oglądają telewizję i śledzą loty w kosmos. Pracował nad podręcznikiem do końca życia i zabiegał o jego unowocześnienie.
Mimo, że wycofany ponad trzydzieści lat temu, „Elementarz” wciąż jest wydawany. I kupowany – sama z niego uczyłam dzieci, kiedy mieszkaliśmy w Hiszpanii. Nie tylko z sentymentu, po prostu jest to bardzo spójny, świetnie napisany podręcznik.
Nasza koleżanka, Ala
Ala, jej starszy brat Janek i przyjaciele: Ola, Agatka, Adelka, Olek wprowadzali pierwszoklasistów w szkolny świat. Wraz z nimi odrabialiśmy lekcje, odpowiadaliśmy przy tablicy i stresowaliśmy się klasówkami. A po rozdaniu świadectw jechaliśmy na wakacje do cioci na wieś. Byli swojscy, sympatyczni, podobni do nas.
Jaka była bohaterka „Elementarza”? Ala zmieniała się na przestrzeni lat. Na okładce pierwszego wydania ma blond włosy, wyraziste ciemne oczy i twarz córki ilustratora, Nunki Rembowskiej (niedługo później zmarłej na gruźlicę). Później Alę rysowało wielu innych artystów, w tym tak znani jak Zofia Stryjeńska, Władysław Skoczylas, a po wojnie Jerzy Karolak i Janusz Grabiański. Każdy z nich inaczej widział bohaterkę – a to miała długie blond warkocze, a to modną fryzurkę „na chłopczycę”, to znowu ciemne włosy ozdobione dużą kokardą.
Pierwowzorem Ali była zapewne starsza siostra autora, Alina.
Córka znajomej Falskiego, Alina Margolis (późniejsza żona Marka Edelmana), swoje wspomnienia zatytułowała „Ala z elementarza”; ponieważ jednak urodziła się dopiero w 1922 roku, jej imię nie mogło zainspirować Falskiego, co niekiedy sugerują artykuły w gazetach.
Ola i lala Oli
Nie tylko wygląd dziewczynki się zmieniał, ale i jej życie: ta z 1910 roku jest wiejską dziewczynką i pomaga rodzicom w gospodarstwie, Ala z lat 70. mieszka w miejskim bloku i ma meblościankę. Tata bohaterki jest najpierw rolnikiem, potem robotnikiem w fabryce, w końcu architektem. Ala ma starszego o rok brata Janka, w późniejszych wydaniach pojawia się mała siostrzyczka, Zosia. Najbliższą przyjaciółką Ali jest Ola. Dziewczynki bawią się wspólnie lalkami.
Ala, wraz z którą pierwszoklasiści wędrują przez rok szkolny, jest pilną uczennicą. Marzy, aby zostać lekarką – po wojnie zmienia zdanie i chce „pisać dla dzieci wesołe książeczki, bo smutnych, dzieci nie lubią”.
As, dobre psisko
Najpopularniejszy cytat z „Elementarza” to „Ala ma kota” – tymczasem kot (Kicik, Micik, Buruś lub Pusio) był pupilem Ali tylko przez kilkanaście lat istnienia podręcznika. Później powędrował do Oli. Prawdziwy przyjaciel dziewczynki to pies. Wierny As raz jest wilczurem, to znowu foksterierkiem. Ale zawsze jest grzeczny – „to dobre psisko” pisze o nim autor – bawi się z Alą i nawet nosi w pysku koszyk z zakupami.
Ala i jej świat
W odróżnieniu od innych współczesnych mu elementarzy, podręcznik Falskiego był od początku świecki. Przed wojną Liga Katolicka domagała się wycofania z tego powodu „Elementarza” ze szkół, potępiała też drukowanie w nim wierszyków „przypadkowo piszącego po polsku Żyda” Tuwima.
Ile było ideologii w tej książce? Na tyle mało, na ile aktualna władza pozwalała autorowi. Przed wojną Falski wspominał o Piłsudskim. W latach 1949-57 w elementarzu są Bierut i Rokossowski. Po odwilży podręcznik nadal jest utrzymany w duchu epoki, ale już bez nachalnych elementów propagandowych. Wracają do niego wierszyki Tuwima, Fredry i krótkie przyjemne historyjki o codzienności.
A jaką metodą Falski uczył dzieci czytać i pisać w „Elementarzu”? O tym opowiadam w innym wpisie. Zajrzyj też do artykułów o przedwojennym piśmie szkolnym, dawnych lekcjach kaligrafii i o tym, jak uczą się pisać dzieci w Polsce, a jak w innych krajach. Z okazji setnej rocznicy wydania „Elementarza” porównałam na blogu pismo z tego podręcznika ze współczesnym polskim pismem szkolnym.
Kiedyś moja córka wyjeżdżała na Ukrainę w ramach akcji pomocy polskim rodzinom. Zastanawiała się co zabrać jako prezent. Wtedy zdjąłem z półki ten elementarz i jej dałem. Później opowiadała, że ludzie ze łzami w oczach brali tę książkę do ręki.
Piękna historia! Tak, ta książka = polskość! Tyle pokoleń wychowała…
Pozdrawiam!
Dziękuję i polecam
http://elementarze.eu/art_pdf/guliwer_nr3.2010.pdf
RZ
Dziękuję za linka, pozdrawiam serdecznie!
Znalazłam dzisiaj reprint tego elementarza w jednej z księgarni stacjonarnych.
Tak, reprinty są dostępne cały czas i jak donoszą księgarze, chętnie kupowane.
Pozdrawiam!
A mnie zaciekawiła ilustracja książki „Bułeczka”! Czy opowiada o dziewczynce? Mam wspomnienie z dzieciństwa, kiedy na wczesnym etapie edukacji zabrano nas do małego, lokalnego kina właśnie na „Bułeczkę”. Wyczekiwałam, śniłam o tej bajce, wyobrażając sobie okrągłą, smaczną bułkę i rysowany świat. Gdy okazało się, że bajka jest „normalnym” filmem o dziewczynce chciało mi się płakać… Teraz przypomniałaś mi o tym, chętnie zerknęłabym do książki i obejrzała ten film… 🙂
Tak tak, o dziewczynce sierotce, która przeprowadza się do wujka do dużego miasta – uwielbiałam i książkę, i film 🙂 Niedawno oglądałam z dziećmi i polecam, bardzo sympatyczna, ciepła i wzruszająca historia.
„Bułeczka” mam tę książkę. Jest jeszcze z mojego dzieciństwa… Teraz mam 40 lat, i właśnie czytam ją mojej siedmioletniej córeczce przed snem… Myślałam, że nie zaciekawi jej to wydanie, ponieważ nie ma pięknych, kolorowych ilustracji, którymi opatrzone są aktualne wydania… Ale właśnie te proste rysunki maja to „coś”, co nadaje charakter całej książce…
Niesamowite, jak ciekawą historię mogą mieć szkolne podręczniki. Ja już nie z tego pokolenia – uczyłam się z Ekoludkiem. Ale to nie przeszkadza mi wszystkich nowych pisadeł i atramentów testować słowami „Ala ma kota, kot ma dosyć Ali”. Teraz przynajmniej wiem, kogo parafrazuję 🙂
Tak, też zauważyłam, że dzieci wciąż znają Alę i Asa, nawet te małe 🙂 Pozdrawiam!
Ja też uczyłam się z Ekoludkiem 🙂 Uwielbiałam przeglądać cały rok te podręczniki 🙂
Ja się z innej książki uczyłam, ale Alę i Asa chyba każdy zna 🙂
Może z „Liter” Przyłubskich? Innych elementarzy nie kojarzę, ba, moje dzieci swoich nie pamiętają, a minęło kilka lat dopiero!
Ja uczyłam się z „Liter” 🙂 Okładkę pamiętam do dziś… I Inkę – siostrę głównej bohaterki…
„Litery” też wiele osób ciepło wspomina 🙂
Pozdrawiam!
O, jak miło przypomnieć sobie dzieciństwo :). Nie wiedziałam, że było tyle wersji tego elementarza! W moim Ala miała Asa, a Ola kota :))). I do dzisiaj mam ten egzemplarz, i też swoje dzieci z niego uczyłam, zanim poszły do szkoły :).
W moim kota miał chyba Olek 🙂 Niestety, mój egzemplarz gdzieś przepadł, ale kupiłam reprint dla moich dzieci (i dla siebie).