Dni coraz dłuższe i cieplejsze, za chwilę lato… A gdyby tak przenieść się z rysowaniem z biurka na ulicę albo do parku? Uwielbiam urban sketching, czyli miejskie rysowanie i chcę Cię dzisiejszym postem do niego zachęcić.
Urban sketching to nie tylko rysowanie miejskiej architektury. Równie dobrze można uwieczniać ludzi (na ulicach, w autobusach, kawiarniach), filiżanki w kawiarni, gołębie na rynku. Miejskie rysowanie ma często cechy reportażu: chwytasz ulotne momenty z życia miasta, starasz się oddać atmosferę chwili. Czy wrócisz do domu z kilkoma szybkimi szkicami ludzi wysiadających z autobusu czy z hiperdokładnym odwzorowaniem skomplikowanej budowli, chodzi o to, aby rysować na miejscu (nie ze zdjęcia) i w kontekście (filiżanka kawy w kawiarni, ptak na parkowej ławce, piękna dziewczyna w tramwaju).
Czym i na czym rysować
W rysowaniu poza domem najlepiej sprawdza się klasyczny sketchbook w twardych okładkach, otwierający się na płasko. Mój ulubiony format to A5, ale może być mniejszy. Kontury najwygodniej szkicować wodoodpornym cienkopisem, a kolorować kredkami (ołówkowymi lub akwarelowymi) albo akwarelami. Jeśli wybierzesz, jak ja, farby wodne, kup odpowiednie kolory – do malowania budynków przyda się sepia, ochra i sjena. Więcej wskazówek co do akwareli znajdziesz w moich postach, a propozycje kolorów do Urban Skechingu na blogu Jane Blundell (jest on kopalnią wiedzy o barwach). Jane pisze o farbach Daniel Smith, ale wskazówki można wykorzystać do skompletowania zestawu innych firm. Moją kartę kolorów do urban sketchingu widać na zdjęciu powyżej.
Poznaj swoje miasto
Zazwyczaj chętniej rysujemy w podróży, miejsce zamieszkania traktując po macoszemu. Miejskie rysowanie to okazja, by świeżym okiem spojrzeć na znajome ulice i budynki. Popatrzeć na swoją małą ojczyznę jak turysta, poczytać o historii uwiecznianego miejsca. Miejski krajobraz zmienia się dynamicznie i dokumentowanie tego procesu na przestrzeni lat może być fascynującą zabawą.
A może pokusisz się o rysunkowe porównanie – jak było kiedyś, a jak jest teraz? W bibliotece publicznej znajdziesz książki o historii swojego miasta, są również portale internetowe gromadzące archiwalne zdjęcia. Stara obdrapana kamienica przed wojną być może była perełką architektoniczną. Albo w jej sąsiedztwie stały ciekawe budynki, których już nie ma. Jak wyglądały? Wiedząc takie rzeczy, może inaczej spojrzysz na tę „ruderę” i uznasz, że jest godna uwiecznienia w twoim sketchbooku.
Jak rysować architekturę?
Z technicznego punktu widzenia nie jest to proste dla początkującego rysownika. Nie bez przyczyny bardzo wielu urban sketcherów to architekci z wykształcenia. Oni nie mają problemów z uchwyceniem właściwych proporcji budynków i z perspektywą. Jeśli czujesz, że brakuje Ci warsztatu, rysuj detale albo fragmenty budynków. Ciekawie wyglądają rysunki jakby „niedokończone” – to, co doświadczeni artyści robią dla efektu wizualnego, Ty możesz wykorzystać do ukrycia niedostatków. Znam rysowników, którzy w ogóle nie przejmują się perspektywą, ani uchwyceniem podobieństwa. Po prostu siadają, wyciągają notes i biorą się do roboty. Wymaga to pewnej dozy pewności siebie i odwagi, ale jest jak najbardziej godne naśladowania.
Tu i teraz
Rasowi urban sketcherzy rysują tylko na miejscu, jest to wręcz wymogiem ich oficjalnego ruchu. Abstrahując od zasad, rysowanie w parku czy na ulicy, to ogromna frajda. Utrwala w pamięci odwiedzane miejsca o wiele lepiej niż zdjęcia.
Czy zawsze trzymam się reguł? Nie. 🙂 Czasem kończę rysunek w domu, zdarza mi się także rysować ze zdjęć. Jednak taki bazujący na dwuwymiarowej fotografii obrazek jest mniej ciekawy. Tracimy to, co w miejskim rysowaniu najcenniejsze: bezpośredni kontakt z obiektem. Nawet poprawny technicznie rysunek ze zdjęcia nie ma ducha, brak w nim emocji, nie rejestruje klimatu miejsca. Bywa jednak, że urzekają mnie miejsca, do których nie mogę natychmiast pojechać w celu rysowania. Wtedy łamię zasady i rysuję ze zdjęć, ale zawsze staram się przedtem obejrzeć lokalizację na Google Street View i poczytać o obiekcie.
6 dobrych rad na początek
- Zawsze miej przy sobie coś do rysowania. Nigdy nie wiadomo, kiedy Cię dopadnie wena, aby narysować coś ciekawego. Wkrótce pokażę na blogu mój zestaw plenerowy i podpowiem, co jest w nim niezbędne.
- Ubieraj się odpowiednio. Latem pamiętaj o kremie przeciwsłonecznym i butelce wody, zimą o ciepłych skarpetkach i czapce. Jesienią i wiosną nie zaszkodzi mieć pod ręką parasol.
- Wybierając obiekt, przyjrzyj mu się dokładnie, w miarę możliwości obejdź dookoła. Wybierz nie tylko najciekawszy kąt widzenia, ale także weź pod uwagę swoją wygodę (czy będzie gdzie usiąść albo oprzeć się plecami, czy Słońce nie świeci w oczy).
- Zanim zaczniesz rysować, zrób zdjęcie obiektu. Na jego podstawie dokończysz pracę w domu, w razie gdyby coś Ci przeszkodziło (np. gwałtowna ulewa).
- Nie bój się rysować publicznie. W gruncie rzeczy, ryzyko że ktoś w ogóle Cię zauważy jest niewielkie. Mnie jeszcze nikt nigdy nie zagadnął, kiedy rysowałam. 😉 Wybierz dyskretne miejsce (oczywiście takie, z którego będziesz dobrze widzieć rysowany obiekt). Przycupnij gdzieś pod ścianą, a nikt nie zwróci uwagi, co robisz. Unikaj zatłoczonych miejsc – moje pierwsze rysunki poza domem powstały na wrocławskim cmentarzu żydowskim, gdzie nie było poza mną nikogo.
- Urban sketching to nie tylko rysowanie miasta, także rejonów podmiejskich czy wsi. Nie trzeba rysować na zewnątrz – w kawiarni, muzeum czy centrum handlowym też można.
Ucz się od najlepszych
Jeśli spodobał Ci się pomysł rysowania poza domem, polecam Ci kurs Julii Henze na Skillshare, uczy w nim jak w trzech krokach narysować budynek. Zapisując się z tego linku dostaniesz dwumiesięczny dostęp do platformy Skillshare za darmo.
Zajrzyj także na blogi rysowników zafascynowanych urban sketchingiem: na przykład Australijki Liz Steel, mieszkającego w Barcelonie Francuza Lapina, Szwedki Niny Johansson, Irlandki Róisín Curé, mieszkającego w Kalifornii Anglika Pete’a Scully’ego. Znajdziesz tam nie tylko świetne przykłady miejskiego rysowania, ale i cenne porady.
O urban sketchingu napisano wiele książek, mam w swojej biblioteczce kilka po angielsku i niemiecku. Szczególnie lubię „The Urban Sketcher” Marca Taro Holmesa. Marc nie tylko uczy, jak rysować miasto, ale także daje wskazówki, jak patrzeć na architekturę i jak wybierać motywy.
Nie jestem rasową urban sketcherką, ale bardzo lubię rysować budynki – przykłady moich prac znajdziesz na Instagramie. W tym wpisie znajdziesz popozycje, co spakować ruszając „w miasto”, tutaj podpowiedzi, jak i gdzie rysować zimą, niedługo napiszę też, jak sobie radzić z tremą przed rysowaniem w miejscach publicznych. Urban sketching jest fajny, więc podziel się tym wpisem z innymi klikając ikonkę poniżej – niech też przeczytają. 🙂
Świetne poradniki, dziękuję za tą część internetu, którą tu stworzyłaś.
Dużo tekstów uważnie czytałem i na pewno mi się spodobają. Ogromny szacun za odnośniki do innych osób często zza granicy o których nie miałem pojęcia.
W zamian posłużę również radą: w przypadku tagów ( popularnych #) na instagramie warto nie przekraczać 10, a najlepiej zmieścić się między 5 a 10 żeby nie tracić zasięgów ( insta celowo oznacza użytkowników z duża ilością tagów jako spammerów)
Pozdrawiam!!
Baaaardzo mi miło to czytać! Takie opinie dodają wiatru w skrzydła <3
Dziękuję też za radę w sprawie Instagrama, faktycznie ostatnio mam jakby niższe zasięgi i zastanawiałam się nad przyczyną... Przy następnym zdjęciu dam mniej hasztagów!
Pozdrawiam serdecznie!
Prezentujesz super rysunki, bardzo mi się też podoba tematyka posta. Tylko… sketchbook to po polsku szkicownik. Tak po prostu. Mamy piękny język. Szanujmy go.
Justyno, rozróżnianie między szkicownikiem a sketchbookiem nie ma nic wspólnego z brakiem szacunku do języka. Przeciwnie – pomaga jego użytkownikom wyrażać się precyzyjniej i uniknąć rozczarowań – to, co w Polsce można kupić jako „szkicownik” na pewno nie nada się do malowania akwarelami. Bo służy do szkicowania. Czym jest sketching wyjaśniłam w artykule o sketchbookach, jednym z pierwszych na blogu.
Dziękuję za miłe słowa pod adresem bloga i pozdrawiam!
Dopiero dzisiaj odkryłam tę stronę, ale już mogę stwierdzić, że każdy post na niej jest bardzo interesujący, inspirujący i przydatny. Ze świecą szukać takiego bloga! Świetny!
Zuzanno, serdecznie dziękuję za miłe słowa. Bloga piszę z pasją o tym, co kocham – cieszę się, że to widać 🙂
Nie miałabym śmiałości rysować na ulicy. Ty robisz piękne rysunki, nic dziwnego, że się nie wstydzisz.
Oj wstydzę się, wciąż z tym walczę. Co prawda już się nie kryję w samochodzie, jak na początku, ale wolę rysować w mało zaludnionych miejscach albo o takiej porze, kiedy nie ma tłumów. I nie pozwalam, żeby ten wstyd mną rządził, po prostu staram się go przemóc. Mam kilka sposobów na urban sketching bez stresu, napiszę o nich w oddzielnym poście. Na przykład na wakacjach zazwyczaj wstaję wcześnie rano i biegnę rysować przed śniadaniem 🙂
bardzo ciekawy post, przepiękne akwarele:)
Dziękuję bardzo 🙂 Rysować miasto można nawet ołówkiem, ale ja lubię dodać trochę koloru, jeśli się nie uda na miejscu, to później w domu.