Strona główna » MÓJ DZIESIĄTY BULLET JOURNAL. PIELĘGNACJA URODY W BUJO

MÓJ DZIESIĄTY BULLET JOURNAL. PIELĘGNACJA URODY W BUJO

Bujomaniacy uwielbiają czytać takie wpisy, a ja chętnie je piszę – dziś pokażę notes, który wybrałam na dziesiąte BuJo. Przy okazji opowiem, jak robię w Bullet Journalu notatki dotyczące pielęgnacji urody.

Bullet Journa prowadzę od jesieni 2015. Przez te kilka lat zapełniłam dziewięć notatników. Z końcem września pożegnałam Paperblanksa, który służył mi przez pięć miesięcy. W jakim notesie będę prowadziła dziesiąte – jubileuszowe – BuJo?

Bullet Journal – wszystko, co trzeba wiedzieć o tej metodzie planowania

Osiołkowi w żłobie dano…

Już kiedyś zdarzyło mi się prosić Czytelników bloga o pomoc w wyborze notesu na Bullet Journal. Tym razem też do ostatniej chwili nie mogłam się zdecydować. Wahałam się między trzema kandydatami – każdy w innym formacie i z odmienną liniaturą.

Numer jeden to klasyczny Moleskine w brązowej okładce, w linie. Gramatura papieru 70 g/m². Na zdjęciu wygląda na maleństwo, a jest w najpopularniejszym „książkowym” formacie A5. To jego kontrkandydaci są duzi. 😉

Moleskine pokazałam w pierwszym teście notesów (w postaci kalendarza, ale papier jest taki sam, jak w notatnikach), natomiast w limitowance z kartkami o większej gramaturze Time Notebook prowadziłam siódmy Bullet Journal w ubiegłym roku, opisałam go w tym artykule, a testowałam tutaj.

Drugi rozważany notes to Leuchtturm1917. Pisałam już kilkukrotnie, że nie chciałabym więcej korzystać z klasycznego „Lesia” z mocno prześwitującymi kartkami. Ale w moje ręce trafił model master slim, który ma grubszy papier (nie 80 lecz 100 g/m²) i format A4. Od dawna korciło mnie sprawdzenie, jak będzie mi się planowało w takim dużym notatniku, bo w małym (Paperblanks Midi w rozmiarze między A5 i A6) radzę sobie świetnie. Notes Leuchtturm1917 jest w kratkę.

Pomarańczowy Leuchtturm1917 w formacie A5 był moim pierwszym Bullet Journalem. Leuchtturma opisałam w pierwszym teście notesów, tu porównałam go z Nuuną i Oxfordem Signature, a w tym wpisie ze Scribbles That Matter.

Trzecia propozycja to nowość, notatnik Archie’s, stworzony specjalnie dla miłośników piór wiecznych – ma papier bardzo dobrze wspólpracujący ze stalówkami i atramentem. Do notesu można dokupić skórzaną okładkę. Archie’s to polski producent, który podbił rynek świetnymi blokami do kaligrafii. Notatnik ma format B5 i jest w kropki (ale nietypowe, bo dwojakiego rodzaju – wyraźniejsze co centymetr, jaśniejsze co 3.3 milimetra). Gramatura papieru to 100 g/m².

Jubileuszowy Bullet Journal

Okładki wszystkich trzech notesów podobają mi się – są z klasą, skromne, takie, jak lubię. Kiedy jednak przetestowałam papiery, z castingu na nowe BuJo odpadł Moleskine: kartki są cienkie, prześwitują i przebijają. Pozostały dwa notesy o gramaturze 100 g/m² i z papierem bardzo dobrej jakości. Ostatecznie postanowiłam, że moim nowym Bullet Journalem będzie czarny Leuchtturm1917, a Archie’s… jednym z kolejnych. Oba są świetne i o wyborze zadecydowała głównie liniatura, bo stęskniłam się za kratkami. Czarna okładka Lesia idealnie wpisuje się w minimalizm mojego bulletjournalowania.

Pielęgnacja urody w BuJo

Zeszłoroczne perypetie zdrowotne odbiły się negatywnie nie tylko na mojej psychice, ale i na wyglądzie. Sporo przytyłam, przestałam ćwiczyć, a zabiegi pielęgnacyjne ograniczyłam do minimum. Jednym z postanowień noworocznych było zatroszczenie się o siebie – już w styczniu zaczęłam się zdrowiej odżywiać i codziennie chodzić na kilkukilometrowe spacery.

Teraz, po dziewięciu miesiącach, wszystko wygląda inaczej. Schudłam już trzynaście kilo (hurra!), powoli i rozsądnie. Od marca nie jem mięsa, a moja dieta opiera się głównie na warzywach i kaszach. Po kilkunastu latach w króciutkiej fryzurze postanowiłam nieco zapuścić włosy. Zaczęłam o nie bardzo dbać – olejuję, kładę maski, wmasowuję wcierki. Więcej uwagi poświęcam także pielęgnacji twarzy.

Wszystkie te szalenie relaksujące i przynoszące naprawdę fajne efekty zabiegi musiałam jakoś ogarnąć w BuJo, żeby sie nie pogubić. Z pomocą przyszły tabelki – na zdjęciu powyżej widać „włosingową”, jest też fitnessowo–kosmetyczna. A że ostatnio dostałam z Ameryki sporą kolekcję lakierów do paznokci, zrobiłam sobie ściągawkę kolorystyczną (podobną miałam w moim pierwszym Bullet Journalu i była bardzo przydatna). Pielęgnacja urody jest więc pod pełną kontrolą, a odhaczanie w tabelkach upiększających czynności daje dużą satysfakcję, polecam!

Ponieważ moja tabelka do zabiegów włosowych bardzo się spodobała na Instagramie, postanowiłam udostępnić ją do pobrania Czytelniczkom. Wystarczy kliknąć w zdjęcie, by wyświetlić plik w dużej rozdzielczości do pobrania. Następnie zapisać go na komputerze, wydrukować w odpowiednim formacie, a później samodzielnie rozrysować tabelę (zależnie od tego, jakie zabiegi pielęgnacyjne stosujesz), wkleić ją do BuJo, kalendarza czy planera i… korzystać.

Udostępnij:

16 komentarzy

    • Agata
      Agata pisze:

      Marek, ceny Leuchtturma są różne, zależnie od sklepu (raczej dostaniejsz je online niż stacjonarnie, choć też bywają)z tego, co widzę, cena to ok. 90 zł. Natomiast Archie’s ma sklep internetowy https://a-calligraphy.pl/ tam są ceny; bywa też na imprezach papierniczo-piśmienniczych 🙂

      Pozdrawiam!

    • Agata
      Agata pisze:

      Właściwie nie, mam jakieś lęki w związku z okiem i nie wiem, co tak naprawdę mogłabym bezpiecznie trenować. Jednak moje poranne marsze są dość intensywne i sporo kilometrów zaliczam (bez napinki, raz jest lepiej, raz gorzej, a raz wcale 😉 ). Latem pływałam. I to tyle.

      Ale myślę, że gdyby dodać porządny trening to hohoho.

      Pozdrawiam 😉

    • Agata
      Agata pisze:

      Dziękuję, też się cieszę z tego schudnięcia 😉 A notesu na szczęście nigdzie nie noszę, więc rozmiar mogę miec dowolny. Po maluchu z Papreblanksa fajnie mi się pracuje z takim gigantem.

      Pozdrawiam!

  1. Izabela pisze:

    ja zaczęłam Bullet Journal od wrzesnia…. z różnym skutkiem. Na razie testuje co mi sie przydaje i jakie tableki robić, mam nadzieje że w październiku moje lenistwo ogranicze do minimum

    • Agata
      Agata pisze:

      Izabela, ja też przez pierwszw miesiące testowałam, a na poczatku miałam jednocześnie kalendarz, BuJo i samodzielnie drukowany planer, więc dość długo szukałams wojej drogi.

      Powodzenia!

  2. Deni pisze:

    Próbowałam prowadzić Bullet Journal, zabrakło cierpliwości. 🙂 Super, ze czujesz się lepiej na diecie bezmięsnej, ja właśnie niedawno zaczęłam podobną. Gratuluje tej „trzynastki”!!! 🙂

    • Agata
      Agata pisze:

      Dziękuję, lepiej się teraz czuję, tym bardziej, że przytyłam zajadając stres czipsami i innymi takimi. Zaczęłam od detoksu jaglanego, wciagnęłam się w kasze, a potem jakoś mnie już nie ciągnęło do mięsa.

      Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.