Większość moich Czytelników ma – podobnie jak ja – raczej za dużo niż za mało notesów. Kupujemy je impulsywnie, bo są ładne, bo trafiła się okazja, bo… tak. I cóż potem z nimi począć?
Dzienne listy zadań rozpisywane w BuJo to podstawa tego systemu. Uwolnienie się od gotowych rubryczek w klasycznym kalendarzu stało się dla mnie początkiem nowej epoki planowania.
Segregator to ciekawa i praktyczna alternatywa notesu w roli Bullet Journala. Daje użytkownikowi dużo swobody, bo można w nim dowolnie przekładać kartki. Sprawdza się także w systemie hybrydowym, który stosuję od ponad roku.
Już drugi raz udało mi się – bez oszukiwania! – skończyć Bullet Journal w grudniu. Cieszę się, że tak się złożyło, bo nowy notes świetnie pasuje do trzystu sześćdziesięciu pięciu nowych możliwości w Nowym Roku.
Usprawniają pracę z tekstem, wizualnie wyodrębniając w notatkach to, co najważniejsze. Kiedyś wybierałam bijące po oczach neonowe, teraz – subtelnie pastelowe. Jaki zakreślacz do czego, czym się różnią, które polecam i jak się zachowują na papierze?
Od trzech miesięcy prowadzę BuJo w notatniku Scribbles That Matter. Czas na wyczekiwane przez Was porównanie z Leuchtturmem. Czy warto sprowadzać STM z zagranicy? Który notatnik wybieram?
Każdego dnia kilkadziesiąt osób zagląda po informacje, jak zacząć Bullet Journal. Świetnie trafiliście! Oto linki do artykułów o BuJo. Ściągawka z kreatywnego planowania!
Mój aktualny Bullet Journal mało ozdabiam, a planowanie w nim bardzo uprościłam. Czy można go nazwać minimalistycznym? Jest skromny i przejrzysty, więc moim zdaniem pasuje do niego to określenie. Choć bujopuryści niekoniecznie by się ze mną zgodzili.